Co najmniej 112 osób zginęło podczas najnowszej fali walk na tle etnicznym w zachodniej Birmie, które wybuchły w niedzielę pomiędzy buddystami z grupu Arkanów a muzułmanami z grupy etnicznej Rohingya - podały w piątek birmańskie źródła rządowe.
Jak pisze agencja AP, powołując się na rzecznika rządu, 72 osoby, w tym dziesięcioro dzieci, zostały ranne. Podczas zamieszek spalono blisko 2 tys. domów, w tym osiem świątyń.
Birmańskie władze wezwały tymczasem do zaprzestania walk, ostrzegając, że zamieszki zaszkodzą reputacji kraju, zabiegającego o umocnienie demokratycznego systemu. "Międzynarodowa opinia publiczna obserwuje uważnie demokratyczną transformację w naszym kraju, dlatego niepokoje mogą wpłynąć niekorzystnie na nasz prestiż" - czytamy w oświadczeniu wydanym przez kancelarię prezydenta Birmy, Theina Seina.
W stanie Arkan kilka miesięcy temu zaognił się konflikt między buddystami z grupy Arakanów a muzułmanami z grupy etnicznej Rohingya, których uważa się często za nielegalnych imigrantów z Bangladeszu, a którzy są bezpaństwową mniejszością etniczną pozbawioną przez władze praw. Chociaż wielu muzułmanów mieszka od pokoleń w tym regionie, to buddyści uważają ich nadal za intruzów, którzy przybyli z Bangladeszu, by ukraść "świętą ziemię" - pisze AP.
O "natychmiastowe zaprzestanie" walk zaapelował w czwartek amerykański Departament Stanu. Rzeczniczka Victoria Nuland wezwała obie strony, by "dały dowód wstrzemięźliwości". Zaniepokojenie wyraziła też ONZ.
W czerwcu analogiczne akty przemocy kosztowały życie co najmniej 90 ludzi; zniszczono wówczas ponad 3 tys. domów. Walki rozgorzały wtedy po zgwałceniu i zamordowaniu buddystki przez trzech muzułmanów. Kilka dni później w odwecie dokonano samosądu na 10 muzułmanach.
Od czerwca w niektórych regionach obowiązuje godzina policyjna w związku z aktami przemocy. Wrogość utrzymuje się, ponieważ rząd nie zdołał wypracować trwałego rozwiązania innego niż segregacja obu społeczności w niektórych miejscach. Dziesiątki tysięcy ludzi koczują w obozach dla uchodźców.
ONZ szacuje liczbę Rohingya w Birmie na 800 tysięcy; birmańskie władze nie uważają ich jednak za jedną ze 135 grup etnicznych i - podobnie jak sąsiedni Bangladesz - odmawiają im obywatelstwa. (PAP)
lep/ ro/
12503498 12503925 arch.