Premier Wielkiej Brytanii Tony Blair i inni politycy na świecie przyjęli w sobotę z zadowoleniem powstanie rządu Nuriego Malikiego - pierwszego od upadku Saddama Husajna gabinetu irackiego powołanego przez stały parlament na pełną czteroletnią kadencję.
Blair uznał, że jest to decydujący krok naprzód dla Irakijczyków, którzy poszli do urn w grudniu zeszłego roku, ale potem długo czekali na rząd z powodu ostrych rozbieżności między ugrupowaniami szyitów, arabskich sunnitów i Kurdów.
"Rzecz jasna z wielką ulgą przyjąłem powstanie tego rządu - powiedział premier brytyjskiej telewizji Sky. - Czekaliśmy nań sześć trudnych miesięcy".
"Po raz pierwszy powstał rząd prawdziwej jedności narodowej, za którym głosowało przeszło 12 milionów ludzi. Sądzę, że oznacza to dla Iraku rozstrzygającą zmianę" - dodał Blair.
Premier W. Brytanii, główny sojusznik Waszyngtonu w inwazji na Irak w roku 2003, podkreślił, że obecnie ważne jest, aby społeczność międzynarodowa "stanęła murem za rządem irackim i udzieliła mu pomocy".
"To nie jest rząd szyicki, do którego dodano przedstawicieli różnych partii. To prawdziwy rząd koalicyjny - i to jest krzepiące" - powiedział Blair.
Premier nie podał jednak, kiedy W. Brytania zamierza wycofać swoich ok. 7000 żołnierzy, stacjonujących głównie na południu Iraku.
Również nowy premier Włoch Romano Prodi przyjął z uznaniem powstanie rządu Malikiego.
"Włączenie [do rządu] wszystkich najbardziej reprezentatywnych ugrupowań kraju jest ważnym krokiem na trudnej drodze do odbudowy demokratycznego Iraku" - oświadczył Prodi. - Włochy popierają Irak w staraniach zmierzających w tym kierunku".
Włochy mają w Iraku 2600 żołnierzy i Prodi, szef nowego centrolewicowego rządu, powiedział kilka dni temu, że zaproponuje ich wycofanie. Dodał wtedy, że wojna i "okupacja" były "poważnym błędem".
Ambasador USA w Bagdadzie Zalmay Khalilzad określił proces negocjacji, który doprowadził do powstania rządu Malikiego, jako "nie mający precedensu w długiej historii Iraku". Ostrzegł zarazem przed ogromnymi trudnościami, jakie czekają ten rząd.
"Od tego, jak potoczą się wydarzenia w Iraku, zależy przyszłość wielkiego Bliskiego Wschodu - powiedział ambasador na konferencji prasowej. - Od tego zaś, jak potoczą się wydarzenia w tym regionie, zależy przyszłość świata w najbliższym stuleciu".
Egipska agencja prasowa MENA podała, że sekretarz generalny Ligi Arabskiej Amr Musa uznał powstanie rządu irackiego za ważny krok w kierunku zapewnienia bezpieczeństwa i stabilizacji.
Musa wyraził nadzieję, że premier Maliki zdoła wkrótce uzupełnić wakaty w swoim rządzie, czyli powołać ministrów spraw wewnętrznych, obrony i ministra stanu do spraw bezpieczeństwa narodowego. Stanowisk tych nie udało się obsadzić z powodu sporów między ugrupowaniami szyickimi, sunnickimi i kurdyjskimi.
Musa zapowiedział, że iracka konferencja pojednania narodowego, przygotowywana od kilku miesięcy przez Ligę Arabską, odbędzie się w przyszłym miesiącu.
Waszyngton ma nadzieję, że udział arabskich sunnitów w stałym i suwerennym rządzie Iraku odciągnie tę społeczność, faworyzowaną za Saddama Husajna, od rebelii, która wciąż szerzy się na terenach sunnickich na zachód i północ od Bagdadu oraz w regionie stołecznym. Razem z irackimi partyzantami sunnickimi działają tam religijni ekstremiści sunniccy, tacy jak Jordańczyk Abu Musab Zarkawi, przywódca irackiego skrzydła Al-Kaidy. (PAP)
xp/ ap/
2838