Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Bogucki pobity w areszcie; proces ws. Papały spadł z wokandy

0
Podziel się:

#
dochodzi oświadczenie Służby Więziennej
#

# dochodzi oświadczenie Służby Więziennej #

07.05. Warszawa (PAP) - Ryszard Bogucki, oskarżony o współudział w zabójstwie Marka Papały, został uderzony w piątek rano przez więźnia, gdy opuszczał areszt. Z tego powodu z wokandy sądu spadł proces jego i Andrzeja Z. Według Służby Więziennej Bogucki nie odniósł większych obrażeń.

Rzeczniczka Służby Więziennej Luiza Sałapa powiedziała PAP, że do incydentu doszło w piątek rano, gdy Bogucki został przekazany o godz. 8.50 przez funkcjonariuszy Służby Więziennej policyjnej służbie konwojowej w celu przewiezienia z aresztu na ul. Rakowieckiej do sądu.

Jak sprecyzowała potem Służba Więzienna w oświadczeniu dla mediów, "wcześniej został również pobrany przez funkcjonariuszy policji i umieszczony w samochodzie policyjnym inny osadzony w celu przewiezienia". "Policjanci umieścili osadzonych w jednym pojeździe policyjnym. Po chwili osadzony Ryszard B. został wyprowadzony z pojazdu przez funkcjonariuszy Policji z widocznymi obrażeniami na twarzy; ślady krwi" - głosi oświadczenie. Z relacji policjantów wynika, że w policyjnym samochodzie konwojowym doszło do konfliktu pomiędzy osadzonymi.

Według Sałapy, obaj byli oznaczeni jako "N" (niebezpieczni). Boguckiego, który krwawił z nosa, poddano badaniom lekarskim. Rentgen nie wykazał jednak poważniejszych obrażeń, ale lekarz wystawił mu zwolnienie na ten dzień. Cała sprawa będzie wyjaśniana - zapowiedziała Sałapa.

"Osadzony, który uderzył Ryszarda˙B. po opuszczeniu pojazdu konwojowego oświadczył, że nie doznał żadnych obrażeń. Osadzony Ryszard B. nie przyznał się, że został uderzony. Według jego oświadczenia widoczne obrażenia powstały w wyniku poślizgnięcia się w trakcie wsiadania do pojazdu" - podała Służba Więzienna.

Podkreślono, że "postępowanie Służby Więziennej nie miało żadnego wpływu na zaistniałą sytuację". "Zgodnie z obowiązującymi przepisami dotyczącymi konwojowania przez Służbę Więzienną osadzonych niebezpiecznych (a do takiej kategorii zaliczeni byli obydwaj uczestnicy konfliktu) w konwojowanej grupie osadzonych może być tylko jeden osadzony niebezpieczny. O powyższym byli poinformowani funkcjonariusze Policji z grupy konwojowej. Pomimo to funkcjonariusze Policji podjęli decyzję o umieszczeniu w/w w jednym pojeździe" - podano w oświadczeniu.

"Pan Ryszard Bogucki jest człowiekiem honoru i oświadcza, iż mając skute ręce i nogi potknął się w trakcie wsiadania do samochodu, uderzył i doznał niegroźnych otarć" - takie oświadczenie oskarżonego przekazali wieczorem PAP jego adwokaci, którzy odwiedzili go w areszcie. Odmówili skomentowania treści tego oświadczenia.

Ze swej strony obrońcy Piotr Dałkowski i Andrzej Zamorowski wskazali, że w czwartek przed sądem Bogucki złożył wniosek o izolowanie go od innych osób osadzonych. "Jego celem była obrona przed możliwością potencjalnego składania obciążających go nieprawdziwych zeznań przez osoby współosadzone, które mogłyby twierdzić, iż przekazywał im istotne informacje na temat sprawy. Podkreślenia wymaga, iż tego rodzaju zeznania stanowią istotne elementy oskarżenia w toczącej się sprawie" - dodali adwokaci.

Incydent ujawniono na początku piątkowej rozprawy w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Sąd postanowił, że zwróci się do aresztu o szczegóły zajścia. Spyta m.in., czy Bogucki zgłaszał wcześniej uwagi ws. zagrożenia jego życia i zdrowia ze strony innych osadzonych.

Obrońcy Boguckiego powiedzieli w sądzie dziennikarzom, że ich klient został uderzony przez innego osadzonego, a szczegóły zajścia nie są na razie znane. Mec. Dałkowski podkreślił, że dzień wcześniej, w czwartek, Bogucki zwrócił się do sądu o izolowanie go. "To zadziwiający zbieg okoliczności" - dodał adwokat.

Zarazem mecenasi byli przeciwni przypisywaniu zajściu "szczególnego znaczenia". Zwrócili też uwagę, że w piątek sąd miał tylko dokończyć słuchanie zeznań wdowy po Papale, Małgorzaty. Sąd postanowił, że stanie się to 4 sierpnia.

Pierwotnie na piątek przewidywano przesłuchiwanie innych świadków, w tym jednego z kluczowych świadków - płatnego zabójcy Siergieja S. Nastąpi to 12 maja, do kiedy proces odroczono.

Żona Papały, która w procesie ma status oskarżyciela posiłkowego, rozpoczęła składanie zeznań w ubiegłym tygodniu. Wówczas jednak czynność ta przedłużyła się, a obrońcy mieli do niej jeszcze wiele pytań. Papała mówiła, że jej zeznania złożone w sprawie z późniejszego okresu są bardziej wiarygodne od tych składanych w dniu zabójstwa, a nieścisłości w pierwszych zeznaniach spowodowane były ogromnymi emocjami.

W lutym, podczas pierwszej rozprawy, oskarżający w sprawie prok. Jerzy Mierzewski mówił, że bezpośredni udział w zabójstwie miały co najmniej trzy osoby, w tym Bogucki, który "w ramach podziału ról prowadził obserwację i zapewnił bezpieczny odwrót zabójcy". Powołał się na fakt, że żona Papały zapamiętała parę, która ją mijała w pobliżu miejsca zbrodni już po strzale; kilka lat po zbrodni w mężczyźnie z tej pary rozpoznała Boguckiego.

Małgorzata Papała mówiła przed sądem, iż był to młody mężczyzna, krępej budowy ciała, wysportowany, miał krótkie włosy i był w niebieskiej koszuli z podwiniętymi rękawami. W pierwszych zeznaniach, które sąd już odczytał, mówiła zaś, że nie potrafi dokładnie opisać pary, mężczyzna miał być krępy i mieć brązową koszulę. "Można dopatrzyć się pewnych nieścisłości, ale były ogromne emocje, potem one opadają, przychodzi spokój i można wszystko usystematyzować" - zeznawała oskarżycielka posiłkowa.

Prokuratura oskarżyła Andrzeja Z., "Słowika", o nakłanianie za 40 tys. dolarów Artura Zirajewskiego do zabójstwa Papały. "Słowik" - skazany m.in. w 2004 r. na 6 lat za założenie gangu i kierowanie nim - przebywa w areszcie od czasu ekstradycji z Hiszpanii w 2003 r. Na Boguckim ciąży natomiast zarzut współudziału w zbrodni - miał obserwować miejsce zabójstwa Papały, a także bezskutecznego nakłaniania w 1998 r. za 30 tys. dolarów Zbigniewa G. do zabójstwa generała. Boguckiego zatrzymano w 2001 r. w Meksyku, który wydał go Polsce. Odsiaduje on już wyrok 25 lat więzienia za zabójstwo szefa gangu pruszkowskiego Andrzeja Kolikowskiego, pseud. Pershing.

Obu podsądnym grozi dożywocie, nie przyznają się do winy.

W procesie nikt nie ma zarzutu zastrzelenia Papały - co do tego, kto to zrobił, jest kilka wersji. B. szefa policji zastrzelono 25 czerwca 1998 r. przed blokiem w Warszawie, gdzie mieszkał. Wielowątkowe śledztwo przedłużano wiele razy. W śledztwie przesłuchano ok. 400 świadków; kilkudziesięciu wielokrotnie. Według prokuratury sprawcy zabójstwa Papały kierowali się "motywem finansowym"; nie ujawniono motywów osób nakłaniających do zbrodni. (PAP)

sta/ itm/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)