Bułgarski minister oświaty, młodzieży i nauki Sergej Ignatow oraz szef komisji regulacji energetycznych Angeł Semerdżijew zmuszeni byli w poniedziałek podać się do dymisji - z powodu nieprawidłowości przy podziale środków na badania i opóźnienia przepisów.
Premier Bojko Borysow przyjął obie rezygnacje.
Przeciw Ignatowowi od kilku tygodni protestowało środowisko naukowe - jego przedstawiciele demonstrowali jeszcze w poniedziałek przed siedzibą rządu. Przyczyną były liczne nieprawidłowości przy podziale środków finansowanego przez skarb państwa i UE Funduszu na rzecz Badań Naukowych.
Specjalna komisja, powołana po pierwszych protestach w grudniu ubiegłego roku, stwierdziła ponad 60 drastycznych naruszeń w działalności Funduszu, m.in. korupcję, finansowanie projektów zaprzyjaźnionych naukowców i ekip. Wcześniej w poniedziałek do dymisji podał się szef Funduszu Christo Petrow. Fundusz zarządza środkami w wysokości 15 mln lewów (7 mln euro) rocznie.
Jednym z drastycznych przykładów jest przydzielenie 480 tys. lewów (240 tys. euro) spółce na badania "polaryzacji zodiakalnego światła i Drogi Mlecznej oraz przekazywanie danych stacji naziemnej". Krajowe media twierdzą, że firma miała siedzibę w jednym z sofijskich mieszkań i nie dysponowała żadną aparaturą.
Według protestujących przeciw polityce Funduszu jego pracownicy oceniali nawzajem własne prace i nie dopuszczali do finansowania projektów spoza własnego grona, a także fałszowali wyniki konkursów.
Z kolei szef komisji regulacji energetycznych Angeł Semerdżijew złożył rezygnację z powodu opóźnień w opracowaniu aktów administracyjnych, wynikających z trzeciego unijnego pakietu energetycznego.
Za zwłokę w liberalizacji rynku w ubiegły piątek KE zaskarżyła Bułgarię do Trybunału Sprawiedliwości UE. Bułgarii grozi kara w wys. 17 tys. euro za dzień opóźnienia.
Z Sofii Ewgenia Manołowa (PAP)
man/ jo/ kar/