Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Bułgaria: Parlament odrzucił wniosek do TK o usunięcie prezydenta

0
Podziel się:

Rządząca w Bułgarii partia GERB nie zebrała w środę w parlamencie
wystarczających 161 głosów, by skierować do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o odsunięcie
prezydenta Georgi Pyrwanowa. Był to pierwszy tego typu wniosek w Bułgarii w ostatnich 20 latach.

Rządząca w Bułgarii partia GERB nie zebrała w środę w parlamencie wystarczających 161 głosów, by skierować do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o odsunięcie prezydenta Georgi Pyrwanowa. Był to pierwszy tego typu wniosek w Bułgarii w ostatnich 20 latach.

Za wnioskiem w sprawie impeachmentu prezydenta opowiedziało się 155 posłów centroprawicowego GERB-u (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii), nacjonalistycznej partii Ataka oraz centroprawicowej Niebieskiej Koalicji. Zabrakło sześciu głosów, których odmówiła grupa niezależnych posłów. Przeciwko wnioskowi w 240-miejscowym Zgromadzeniu Narodowym głosowało 72 deputowanych lewicy i tureckiego Ruchu na rzecz Praw i Swobód.

Do przedstawienia wniosku o usunięcie Pyrwanowa w urzędu doszło po skandalu między prezydentem a wicepremierem i ministrem finansów Simeonem Diankowem. Zaczęło się od wypowiedzi Diankowa, który w popularnym telewizyjnym programie na pytanie, czy prezydent jest młodym miliarderem, odparł: "Młodym zdecydowanie nie".

Prezydent, który nie deklaruje żadnych dochodów poza oficjalnym wynagrodzeniem, zażądał od ministra albo udowodnienia, że jest miliarderem, albo podania się do dymisji. Po nagłośnieniu skandalu minister poprosił o spotkanie z prezydentem dla wyjaśnienia sprawy. Rozmowa z prezydentem została nagrana i natychmiast po spotkaniu urząd Pyrwanowa opublikował stenogram.

GERB zarzucił Pyrwanowowi, że naruszył konstytucję, która gwarantuje ochronę życia prywatnego obywateli i zakazuje nagrań bez ich zgody.

Podczas środowej debaty w parlamencie krąg zarzutów wobec szefa państwa rozszerzono. Pyrwanowowi zarzucono m.in. dążenie do destabilizacji politycznej poprzez ataki na obecny rząd, dążenie do rozszerzenia swych uprawnień, oznaczające pogwałcenie konstytucji, zgodnie z którą Bułgaria jest republiką parlamentarną, a nie prezydencką.

Według byłego sędziego konstytucyjnego i posła lewicy Lubena Kornezowa motywy wniosku są "prawnym absurdem", gdyż prezydent może naruszyć konstytucję nie werbalnie, tylko przez wydawane dekrety. Żadnego dekretu do tej pory, który wydał, nie zakwestionowano.

Jednocześnie urząd prezydenta odpowiedział kontratakiem. W "Dzienniku Ustaw" w ubiegłym tygodniu pojawiły się poprawki do noweli ustawy o narkotykach, zgodnie z którymi zakazane są reklamy zawierające nazwę narkotyków. Tekstu tego nie zaakceptowali posłowie i nie był podpisany przez prezydenta. Głosowany w parlamencie tekst mówił o zakazie reklam zawierających nazwę i obraz narkotyków. Przewodnicząca parlamentu Cecka Caczewa przyznała, że tekst opublikowano "przez pomyłkę". Ponieważ jednak po opublikowaniu wszedł on w życie, parlament będzie musiał ponownie nad nim głosować i go odrzucić.

Według opozycji i części mediów nie chodzi o pomyłkę techniczną, a o wydanie zezwolenia na ukrytą reklamę wskutek lobbystycznych nacisków.

Jednocześnie lewica przystąpiła do zbiórki podpisów z poparciem dla prezydenta. W ciągu trzech dni zebrano 110 tys. podpisów - poinformowali w środę organizatorzy akcji.

Według obserwatorów przyczyną konfliktu między prezydentem i GERB-em premiera Bojko Borysowa jest fakt, że Pyrwanow coraz częściej krytykuje politykę gospodarczą rządu na tle pogłębiającego się kryzysu. W Sofii panuje przekonanie, że wywodzący się z Bułgarskiej Partii Socjalistycznej Pyrwanow rozważa utworzenie alternatywnej wobec GERB-u siły politycznej po zakończeniu drugiej kadencji w styczniu 2012 roku.

Ewgenia Manołowa(PAP)

man/ jo/ kar/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)