Z danych Centralnej Komisji Wyborczej, podanych na podstawie 84,92 proc. protokołów, wynika, że w niedzielnych wyborach parlamentarnych w Bułgarii partia GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii) otrzymała 40,62 proc. głosów, lewicowa Koalicja na rzecz Bułgarii (KB) - 17,87 proc., partia tureckiej mniejszości Ruch na rzecz Praw i swobód (DPS) - 13,32 proc., nacjonalistyczna Koalicja "Atak" - 9,17 proc., centroprawicowa Niebieska Koalicja - 6,90 proc., partia Porządek, Prawo i Sprawiedliwość - 4,15 proc.
Partia byłego cara Symeona Sakskoburggotskiego Ruch Narodowy na rzecz Stabilizacji i Postępu (NDSW) nie przekroczyła 4-procentowego progu wyborczego i nie wejdzie do parlamentu.
Frekwencja wyniosła ponad 60 proc. Z ogólnej liczby 6,88 mln wyborców głosowało 4,1 mln, czyli 60,2 proc.
Na konferencji prasowej, po ogłoszeniu wstępnych wyników głosowania, lider KB premier Sergej Staniszew powiedział, że lewica poniosła "poważną, ciężką porażkę". Podkreślił, że nie uchyla się od odpowiedzialności, lecz nie poda się do dymisji ponieważ nie uważa 4-letniej kadencję swojego rządu za porażkę. "To nie jest koniec drogi" - oświadczył.
Lider DPS Ahmed Dogan ocenił wyniki swojej partii jako "wyjątkowo dobre". "Podczas kampanii wyborczej ruch był obiektem nieustających ataków i mimo to osiągnął wyniki lepsze niż w dwóch poprzednich wyborach parlamentarnych" - powiedział Dogan. Wezwał UE i NATO, by pilnie obserwowały stosunek do mniejszości narodowych w Bułgarii, gdyż według niego "wywoływanie napięć na tle etnicznym zagraża fundamentom demokracji".
Według jednego z liderów centroprawicowej Niebieskiej Koalicji, Iwana Kostowa, DPS otrzymuje wsparcie z Turcji, co ocenił jako ingerencję w wewnętrzne sprawy Bułgarii. Dlatego też centroprawica zamierza wystąpić z propozycją zamrożenia negocjacji o akcesji Turcji do UE.
Ewgenia Manołowa (PAP)
man/ jm/
