Bułgaria, Grecja i Rosja podpisały w środę memorandum o budowie ropociągu łączącego bułgarski czarnomorski port Burgas z greckim Aleksandropolis nad Morzem Śródziemnym.
Przez rurociąg o długości 280 km (155 km na terytorium bułgarskim) będzie przepływać rocznie 35 mln ton ropy dostarczanej tankowcami z rosyjskiego Noworosyjska. Zakłada się możliwość późniejszego zwiększenia jego przepustowości do 50 mln ton.
Cenę inwestycji, której celem jest omijanie zatłoczonej cieśniny Bosfor w Turcji, szacuje się na 900 mln dolarów (709 mln euro). Budowa powinna rozpocząć się do końca roku.
Do podpisania memorandum doszło po prawie 14-letnich pertraktacjach. Przez długie lata głównym punktem spornym był podział udziałów w ropociągu.
Rosja, która będzie dostarczać ropę, żądała większościowego udziału. Bułgaria, dla której podstawowym zyskiem będą opłaty tranzytowe, stała na stanowisku, że udziały należy podzielić równo między trzema państwami. Grecja początkowo popierała Bułgarię, lecz ostatecznie ustąpiła Rosji, gdyż dla niej główne wpływy będą pochodzić z dalszego transportu ropy przez greckie tankowce.
Według obecnego porozumienia Rosja będzie miała w przyszłej inwestycji 51 proc. udziałów. Akcje będą podzielone między koncernami Transnieft, Rosnieft i Gazpromnieft. Bułgaria i Grecja będą mieć po 24,5 proc. udziałów.
I po podpisaniu memorandum jednak pozostały nierozwiązane sprawy sporne. Podstawową jest własność terminalu burgaskiego. Moskwa chce być jego jedynym właścicielem, Bułgaria zaś dąży do zachowania prawa własności.
Ten sam terminal ma też obsługiwać inny transbałkański ropociąg mający połączyć Burgas z albańskim portem Vlora. Budowę będzie finansować amerykańska spółka AMBO.
Ewgenia Manołowa (PAP) man/ mmp/ ro/
