Bułgaria liczy na unijne finansowanie realizacji projektów mających na celu niedopuszczenie do powtórzenia się obecnego kryzysu gazowego, spowodowanego uzależnieniem kraju wyłącznie od jednego źródła dostaw - oświadczył premier Sergiej Staniszew na sobotniej konferencji prasowej.
Propozycje te zostaną przedstawione przez ministra gospodarki i energetyki Petyra Dymitrowa na nadzwyczajnym spotkaniu unijnych ministrów ds. energetyki w poniedziałek w Brukseli.
Chodzi m.in. o budowę nitek łączących system gazociągowy Bułgarii z rumuńskim między naddunajskimi miastami Ruse a Georgu, Silistrą a Kalaraszem, Nikopolem a Turnu Magurele oraz Widinem a Kałafatem. W ubiegłym roku prowadzono negocjacje na ten temat z rumuńską spółką gazową; oba kraje liczą na unijne finansowanie realizacji tych projektów - poinformował premier.
Drugi ważny dla Bułgarii projekt w dziedzinie gazowej to powiększenie zbiornika gazu w Czirenie w północnej części kraju. Jak powiedział Staniszew, inwestycja wartości 50 mln euro umożliwiłaby Bułgarii pokrycie 80 proc. swoich dziennych potrzeb, wynoszących 12 mln m sześc. gazu, podczas gdy obecnie pokrywana jest jedna trzecia.
Zwiększenie zapasów gazu ponad obecny stan wymaga średnioterminowych inwestycji w wysokości 300 mln lewów (150 mln euro) - dodał.
Minister Dymitrow poinformował, że według danych bałkańskiego ośrodka kontrolującego dystrybucję gazu, wczesnym popołudniem Ukraina przystąpiła do napełniania gazociągu do Mołdawii. Spółki Bułgargaz i ukraiński Naftohaz ustalają, kiedy zacznie się tłoczenie gazu nitką prowadzącą do Bułgarii. Dla Bułgarii punkt wejściowy to stacja Isakcza na granicy ukraińsko-rumuńskiej. Pierwsze ilości gazu dotrą do Bułgarii po 24 godzinach - podał minister.
Według ostatnich danych resortu gospodarki bezpośrednie straty przemysłu po przerwaniu dostaw gazu wynoszą 58 mln lewów (29 mln euro).
Ewgenia Manołowa (PAP)
man/ mc/