Premier Bułgarii Sergiej Staniszew wyrażając obawę, że po wejściu kraju do Unii Europejskiej, może zabraknąć rąk do pracy, wezwał pracodawców do poniesienia płac - informuje we wtorek dziennik "Standart".
"Po 1 stycznia 2007 wiele osób wyjedzie do państw Unii, aby znaleźć lepiej płatną pracę. Poszukiwanie wykwalifikowanych pracowników staje się problemem narodowym" - powiedział premier, dodając, że wyjściem z sytuacji jest przede wszystkim wzrost płac i wzrost wydajności pracy.
Na poniedziałkowym spotkaniu z pracodawcami Staniszew przypomniał, że obniżenie o 6 procent składek na ubezpieczenie społeczne w bieżącym roku i obniżenie od 2007 roku podatku od zysku z obecnych 15 do 10 procent miało właśnie na celu podniesienie płac i zapobieżenie odpływowi wykwalifikowanych pracowników - zjawisku charakterystycznemu dla nowych członków Unii.
Obecnie przeciętna płaca w Bułgarii wynosi ok. 320 lewów (160 euro). Bezrobocie wynosi ok. 9 proc. i dotyczy przeważnie niewykwalifikowanych pracowników, w tym Romów bez wykształcenia.
Jako najbardziej wymowny przykład w Bułgarii podaje się Polskę, z której, według polskich mediów, po wejściu do Unii wyemigrowało ok. 2 mln osób, a także Słowację, gdzie brakuje lekarzy i pielęgniarek.
Jednocześnie premier zapowiedział, że rząd będzie skutecznie przeciwdziałał spekulacyjnym podwyżkom cen po 1 stycznia przyszłego roku.
"Nie ma podstaw do podwyżek i rząd ma wystarczająco dużo mechanizmów, aby walczyć z tymi, którzy poprzez podniesienie cen liczą na szybkie zarobki" - podkreślił Staniszew.
Ewgenia Manołowa (PAP)
man/ jo/ kan/