Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Bułgaria przed wyborami do PE: jasny faworyt i niska frekwencja

0
Podziel się:

Niska będzie frekwencja w niedzielnych wyborach
do Parlamentu Europejskiego w Bułgarii. Według opublikowanych w
ostatnim tygodniu sondaży zainteresowanie wyborami deklaruje 40
proc. badanych, lecz uczestniczyć w nich będzie 30-33 proc.

Niska będzie frekwencja w niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego w Bułgarii. Według opublikowanych w ostatnim tygodniu sondaży zainteresowanie wyborami deklaruje 40 proc. badanych, lecz uczestniczyć w nich będzie 30-33 proc.

Pięć partii ma szanse na podzielenie między siebie przypadających Bułgarii 17 miejsc w PE. Według wszystkich sondaży faworytem jest partia GERB (Obywatele na rzecz Europejskiej Przyszłości Bułgarii) mera Sofii Bojko Borysowa. Otrzyma ona 33-36 proc., czyli od 5 do 7 mandatów, w zależności od frekwencji.

Zamiar głosowania na lewicę deklaruje 24-27 proc. badanych, co gwarantuje jej 5 miejsc w europarlamencie. Turecki Ruch na rzecz Praw i Swobód (DPS) z około dziesięcioprocentowym poparciem może otrzymać dwa mandaty. Tyle samo posłów ma szansę wprowadzić do PE nacjonalistyczna Ataka.

Centroprawicowa "Niebieska koalicja" z 5-7-procentowym poparciem będzie miała jednego przedstawiciela w PE - wskazują sondaże.

Jednak według opublikowanego we wtorek badania agencji MBMD przy 25-procentowej frekwencji pierwszą siłą w wyborach może okazać się DPS, która ma najbardziej zdyscyplinowany elektorat.

Kampania do PE przebiega w Bułgarii w cieniu wyborów do parlamentu krajowego, które odbędą się 5 lipca. Przeważa w niej problematyka krajowa.

Lewica - najważniejsza siła koalicji rządzącej Bułgarią od 2005 roku, kładzie akcent w kampanii na pozytywny bilans rządów, podniesienie dochodów i stabilność finansową, która na razie pozwala krajowi przetrwać kryzys bez pożyczek od międzynarodowych instytucji finansowych, mimo spadku gospodarczego.

"Na zakończenie kadencji mam odwagę patrzeć ludziom w oczy" - stwierdza w wyborczym spocie lider lewicy i premier Sergej Staniszew.

Opozycja kładzie nacisk na korupcję wśród rządzących. Władze w Sofii krytykowane są również w Brukseli za brak woli i postępów w walce z korupcją.

Jednym z podstawowych haseł opozycji - centroprawicy, GERB i nacjonalistycznej Ataki - jest oczyszczenie Bułgarii w oczach opinii europejskiej. Wiąże się to m.in. z odmrożeniem wstrzymanych rok temu przez Brukselę środków unijnych po stwierdzeniu malwersacji w ich wykorzystywaniu.

W kampanii pojawia się wątek wejścia Turcji do UE. Hasłem partii Ataka i innych nacjonalistycznych formacji jest niedopuszczenie do niego. Według GERB Turcja nie jest gotowa, by wejść do Unii i sprawa ta nie będzie na porządku dziennym PE następnej kadencji. Lewica, partia turecka, liberałowie i centroprawica stoją na stanowisku, że po zreformowaniu Turcja powinna przyłączyć się do UE.

Problematyka europejska nie dominuje w kampanii. Według ośrodka socjologicznego Alfa Research Bułgarzy są słabo poinformowani i czują się oddaleni od europejskiego życia politycznego. Mają słabą wiedzę o pełnomocnictwach i kompetencjach PE, Komisji Europejskiej i Rady UE. Z tego powodu nie postrzegają wyborów do PE jako dotyczących ich bezpośrednio. Za ważne uważa eurowybory zaledwie 20 proc. badanych.

Podstawą sceptycyzmu Bułgarów jest według szefowej Alfa Research Boriany Dimitrowej nieefektywność krajowych instytucji we wdrażaniu europejskich reguł.

Sondaż tego ośrodka wskazuje jednocześnie, że 60 proc. Bułgarów nie odróżnia platformy oddzielnych partii politycznych.

Specyficznym w Bułgarii zjawiskiem jest kupowanie głosów. Stało się to w ostatnich latach częste wśród mniejszości romskiej i w małych miejscowościach. Według szacunków pozarządowego Ośrodka Badania Demokracji w wyborach samorządowych jesienią 2007 roku na kupno głosów wydano około 200 mln lewów (100 mln euro).

Oficjalnym hasłem kampanii jest "Kupowaniu głosów - nie". Po niedawnej nowelizacji Kodeksu Karnego jest ono karane grzywną i więzieniem.

Pozarządowe Stowarzyszenie Inicjatywy Gospodarczej ogłosiło, że zapłaci do 10 tys. lewów (5 tys. euro) za informację o kupowaniu głosów, na podstawie której można wszcząć proces sądowy.

Ewgenia Manołowa(PAP)

man/ awl/ kar/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)