*Od dwóch miesięcy bułgarski personel w NATO nie otrzymuje płac - poinformował we wtorek sofijski dziennik "Trud". Chodzi o ponad 70 osób, pracujących w Brukseli i w kwaterze głównej paktu w Mons. *
Bułgarscy pracownicy wpadli w długi, nie mogą wnosić opłat leasingowych za samochody, zablokowano ich konta bankowe, niektórych nie stać na zapłacenie czynszu, co bardzo nie podoba się właścicielom mieszkań - pisze dziennik.
Przedstawiciel Bułgarii w NATO generał Angeł Zaprianow potwierdził, że należne pieniądze za październik i listopad nie wpłynęły. Pracownicy dostali tylko część płac w lewach. Zdaniem Zaprianowa nie wystarczy tego nawet na skromne życie w warunkach belgijskich. Dodał, że otrzymał zapewniania, iż w grudniu pieniądze zostaną wypłacone.
"Trud" dotarł do decyzji wydziału polityki obronnej w Ministerstwie Obrony, podjętej 11 listopada, zgodnie z którą środki na utrzymanie misji zagranicznych zostają zredukowane o 41,2 proc. Szefom misji zagranicznych zalecono wysłanie części personelu na urlopy.
Kłopoty finansowe bułgarskiego personelu w NATO nie są jedynymi, wynikającymi z drastycznie restrykcyjnej polityki, prowadzonej przez centroprawicowy rząd Bojko Borysowa, który dąży do maksymalnego zredukowania deficytu budżetowego.
Telewizja publiczna poinformowała, że w połowie kraju nie wypłacono listopadowych świadczeń na dzieci. Firmy budżetowe nie otrzymują należnych środków z Ministerstwa Finansów. Telewizja publiczna nie mogła w październiku zapłacić 2 mln euro za telefony.
Rząd wstrzymuje również wypłaty firmom za wykonane zamówienia państwowe; chodzi o setki milionów euro. Według danych Bułgarskiej Izby Przemysłowej tylko z tytułu zwrotu podatku VAT państwo zalega ze zwrotem 450 mln lewów (225 mln euro).
Ewgenia Manołowa (PAP)
man/ az/ ap/
