Trzy lata więzienia grożą b. PRL-owskiemu ministrowi spraw wewnętrznych, Czesławowi Kiszczakowi za dyskryminację milicjanta z przyczyn wyznaniowych. Funkcjonariusz został przez Kiszczaka zwolniony z pracy, bo zawarł ślub kościelny.
Akt oskarżenia w tej sprawie bydgoska delegatura Instytutu Pamięci Narodowej skierowała do sądu Warszawa - Mokotów. "Przedmiotem aktu oskarżenia jest bezzasadne zwolnienie z pracy w maju 1985 roku Tadeusza M., wówczas sierżanta drogówki w Tucholi. Funkcjonariusza wyrzucono z pracy, ogólnie to motywując +ważnym interesem służby+" - powiedział w piątek PAP prok. Mieczysław Góra z delegatury Instytutu Pamięci Narodowej w Bydgoszczy.
Jak jednak ustalił IPN, prawdziwym i bezpośrednim powodem zwolnienia milicjanta było zawarcie przez niego ślubu kościelnego. Funkcjonariusza uznawano także za "niepewnego" gdyż posiadał w gronie najbliższej rodziny trzech księży katolickich, w tym jednego na stałe mieszkającego we Francji.
"Nawet w świetle kodeksu karnego obowiązującego w PRL, dyskryminacja kogokolwiek z przyczyn wyznaniowych była przestępstwem. W przypadku uznania gen. Czesława K. winnym grozi mu obecnie kara do trzech lat więzienia" - dodał prokurator Góra.
W toku śledztwa gen. Czesław Kiszczak nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Akt oskarżenia został skierowany do sądu Warszawa-Mokotów, gdyż to w stolicy podpisano rozkaz zwalniający Tadeusza M. ze służby w milicji. (PAP)
olz/ pek/ wkr/ woj/