Były prezydent Włoch Oscar Luigi Scalfaro uważa, że premier Silvio Berlusconi powinien wyjaśnić przed dwiema izbami parlamentu sprawy ze swego prywatnego życia i na tym właśnie forum przeprosić wszystkich obywateli za skandale obyczajowe, o jakie jest oskarżany.
"Kiedy mąż stanu proszony jest o złożenie wyjaśnień w parlamencie w sprawie swych zachowań, które mogą wydawać się prywatne, ale pozostawiają szeroki margines dla publicznej dyskusji, apel ten nie może pozostać nie wysłuchany" - powiedział były prezydent w wywiadzie dla środowego dziennika "La Repubblica" .
W ten sposób Scalfaro odniósł się do wezwania tegoż dziennika o to, by Berlusconi powiedział prawdę o charakterze swej zażyłej znajomości z 18-latką z Neapolu oraz prasowych rewelacji na temat przyjęć z udziałem młodych dziewcząt, jakie odbywały się w rzymskiej rezydencji premiera.
Według doniesień lewicowej prasy, przytaczającej wypowiedzi niektórych uczestniczek przyjęć, były to orgie.
Zdaniem Scalfaro brak odpowiedzi ze strony Berlusconiego na pytania dotyczące jego prywatnego życia i spotkań z młodymi kobietami, wywoła tylko dalsze polemiki przynosząc szkody demokracji.
"Pytania, jakie są stawiane - i pozostańmy wszyscy poza i to daleko chorobliwą ciekawością, o jaką łatwo - są wyrazem obiektywnej troski o państwo (...), także w splocie stosunków międzynarodowych" - oświadczył były prezydent Włoch.
W natychmiastowej reakcji na ten wywiad politycy centroprawicowej koalicji zarzucili 90-letniemu Scalfaro, że dał się wciągnąć w kampanię, prowadzoną przez lewicową gazetę przeciwko szefowi rządu. Przypomina się, że to on jako prezydent zmusił w 1994 roku Berlusconiego do ustąpienia z urzędu premiera w rezultacie rozpadu koalicji. (PAP)
sw/ ap/