Prezydent Wenezueli Hugo Chavez oświadczył w piątek w Kopenhadze, że jego kraj "nie podpisze" dokumentu, nad którym pracuje szczyt w sprawie zmian klimatu, ponieważ został uzgodniony "wieczorem", "za plecami" większości krajów.
Chavez, który zabrał głos na sesji z udziałem przywódców światowych, podkreślił, że reprezentuje nie tylko stanowisko Wenezueli, lecz także Boliwii, Ekwadoru, Kuby i Nikaragui.
Powiedział, że nie podpisze żadnego dokumentu, który prezydent USA Barack Obama "przemycił na konferencję pod stołem".
Słowa Chaveza dotyczyły tekstu, nad którym pracowali w nocy przedstawiciele około dwudziestu krajów z myślą o tym, aby setka szefów państw i rządów zgromadzonych w Kopenhadze mogła zaaprobować w piątek porozumienie w sprawie redukcji emisji gazów cieplarnianych.
"Nie możemy dłużej czekać, wyjeżdżamy" - powiedział Chavez i dodał: "Opuszczamy szczyt ze świadomością, że w Kopenhadze nie dało się osiągnąć porozumienia".
Winą za to obciążył "brak woli politycznej ze strony najpotężniejszych krajów" i "egoistyczną postawę bogatych".
"Nikt nas nie zaprosił na to wczorajsze wieczorne spotkanie. Nie zwrócono się nawet do nas, aby zapytać, jakie jest nasze stanowisko" - oświadczył Chavez.
Według prezydenta Wenezueli, "brak przejrzystości" podczas prac prowadzonych w Kopenhadze był korzystny dla małej grupy państw, która nie dopuściła większości do udziału w dyskusji.
Na koniec swej wypowiedzi Chavez raz jeszcze ostro skrytykował prezydenta USA, twierdząc m.in., że "jest dla wielu ludzi, którzy w niego wierzyli, największym rozczarowaniem".(PAP)
ik/ mc/
5342966