Senator Isabel Allende Bussi, córka zmarłego w 1973 roku prezydenta Chile Salvadora Allende, powiedziała w piątek, że śledztwo w sprawie jego śmierci potwierdzi niewątpliwie, iż popełnił samobójstwo, aby nie dostać się w ręce gen. Pinocheta.
Chilijskie władze sądowe ogłosiły poprzedniego dnia wszczęcie dochodzeń w sprawie 726 osób zmordowanych z przyczyn politycznych lub uznanych za "zaginione" w okresie dyktatury gen. Augusto Pinocheta (1973-1990). Liczbę pomordowanych w latach dyktatury wojskowej określa się na 3000.
Według zeznań naocznych świadków, Allende popełnił samobójstwo w płonącym wskutek ataków lotnictwa i ostrzału z dział czołgowych pałacu La Moneda w Santiago, siedzibie prezydenta.
"Nie mamy wątpliwości, głęboko wierzymy w wersję podaną przez lekarzy, którzy byli z moim ojcem (w płonącym pałacu La Moneda)" - oświadczyła Isabel Allende.
"Ojciec zdecydował odebrać sobie życie, to była kwestia godności osobistej. Byli ludzie, którzy przebywali z nim w oblężonym pałacu, ale zgodzili się wyjść z La Moneda, po czym zostali poddani torturom i zgładzeni, a inni - uznani za zaginionych" - powiedziała pani senator, która przebywa w tych dniach w Hiszpanii.
Wśród materiałów dowodowych dotyczących śmierci prezydenta znajdą się przypuszczalnie nasłuchy radiowe prowadzone przez zwolenników lewicowego prezydenta w czasie oblężenia pałacu La Moneda przez wojsko. Potwierdzają one, że gen. Pinochet w rozmowie prowadzonej na wojskowej częstotliwości radiowej z wiceadmirałem Patricio Carvajalem polecił skrytobójczo zgładzić prezydenta, jeśli się podda i opuści pałac.
Isabel Allende Bussi wyraziła zadowolenie z faktu, że w 21 lat po zakończeniu dyktatury Pinocheta rodziny pomordowanych będą mogły dzięki rozpoczynanym obecnie dochodzeniom poznać prawdę o losie swych bliskich i odnaleźć miejsce pochówku ich prochów.(PAP)
ik/ mc/
8221476