Chińskie władze osiedliły w ostatnich czterech latach blisko 50 tysięcy tybetańskich nomadów, aby chronić - według chińskiej agencji Xinhua - wrażliwy ekosystem przed szkodami wyrządzanymi przez wędrujące stada.
Polityka osiedlania koczowników z płaskowyżu tybetańskiego jest krytykowana przez obrońców kultury tybetańskiej jako cios zadany starej kulturze i niezwykłym umiejętnościom współżycia z trudnym środowiskiem naturalnym tego buddyjskiego regionu, od 60 lat będącego pod chińską administracją.
W tym rejonie mają źródła trzy z najważniejszych wielkich rzek Azji - Żółta Rzeka (Huang He), Jangcy i Mekong. Naukowców niepokoi zwłaszcza gwałtowne topnienie lodowców w Tybecie, zasilających wielkie rzeki. Ostrzegają oni, że zjawisko to może pociągnąć za sobą wielkie powodzie w dolnym biegu rzek i zagrozić dostawom wody w części Azji.
Jednak działacze tybetańscy na wygnaniu oceniają, że polityka prowadzona przez chińskie władze niszczy pasterską kulturę nomadów, która od wieków zapewniała trwałą ochronę ekosystemu.
Regionalny rząd tybetański, jak podaje w poniedziałek Xinhua, zaoferował nomadom możliwości przekwalifikowania się, utworzył fundusz, by zachęcać ich do zakładania własnych firm, i wybudował dla nich nowe szkoły.
Dwa lata temu Xinhua informowała, że rząd zaplanował osiedlenie 100 tysięcy tybetańskich koczowników.(PAP)
klm/ mc/
4623055
