Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka chce przypisać Polsce i UE rolę wroga, którego mógłby wykorzystywać do dyscyplinowania własnego zaplecza - uważa b. premier i minister spraw zagranicznych, obecnie senator niezależny Włodzimierz Cimoszewicz.
MSZ Białorusi zwróciło się we wtorek do ambasadorów UE i Polski, by opuścili ten kraj na konsultacje, i wezwało swoich ambasadorów w Brukseli i Warszawie na konsultacje do Mińska. W reakcji na działania władz białoruskich kraje UE mają wycofać swych ambasadorów z Białorusi.
Pytany o tę sytuację Włodzimierz Cimoszewicz powiedział w środę PAP, że wiele wskazuje na to, iż na Białorusi narasta niezadowolenie społeczne wynikające z pogarszających się warunków życia. "Bardzo wysoka inflacja uderza po kieszeni także dużą część ludzi pracujących w sektorze publicznym i aparacie władzy. Łukaszenka musi na kogoś to zwalać, potrzebny mu też jest wróg, którego mógłby wykorzystywać do dyscyplinowania własnego zaplecza" - zaznaczył b. premier.
W jego ocenie, taką rolę prezydent Białorusi chce przypisać Polsce i UE. "To oczywiście cyniczna gra z jego strony. Świadczy też, być może, o rosnącym poirytowaniu dyktatora, który traci wpływ na gospodarkę swojego kraju" - dodał Cimoszewicz.
Pytany o reakcję UE, odpowiedział, że jest "właściwa". "Nie powinno tu być żadnych dwuznaczności. Niestety, rozczarowuje postawa Słowenii, która dla małych interesów ekonomicznych broni niektórych popleczników Łukaszenki" - powiedział Cimoszewicz.
Chodzi o zablokowanie przez Słowenię sankcji wobec białoruskiego oligarchy i prezesa klubu piłki nożnej Dynamo Mińsk Jurego Czyża, z którym słoweńskie firmy robią poważne interesy.
Cimoszewicz podkreślił, że Polska powinna bardzo ściśle koordynować swoje postępowanie z UE i państwami członkowskimi. "Nie możemy wykluczyć, że Łukaszenka będzie teraz odgrywał się na Polakach mieszkających na Białorusi. Wtedy tym bardziej będzie nam potrzebna solidarność europejska" - zaznaczył Cimoszewicz. (PAP)
rof/ eaw/ mag/