W ciągu kilkunastu dni projekt przewidujący podniesienie wieku emerytalnego do 67. roku życia powinien trafić pod obrady Komitetu Stałego Rady Ministrów, a niezwłocznie po tym rozpatrzy go Rada Ministrów - poinformowało w poniedziałek PAP Centrum Informacyjne Rządu.
Chodzi o zapowiedziany przez premiera Donalda Tuska w expose i przygotowany przez resort pracy projekt nowelizacji ustawy o emeryturach.
Mimo że w ubiegłym tygodniu zakończyły się związane z projektem konsultacje społeczne i międzyresortowe, dyskusja nad zmianami emerytalnymi jest kontynuowana m.in. na forum Komisji Trójstronnej czy wewnątrz koalicji rządowej.
W poniedziałek wieczorem kompromis w sprawie podniesienia wieku emerytalnego ma negocjować kierownictwa PO i PSL. Ludowcy mówią "tak" emeryturom częściowym dla osób, które nie osiągnęły wieku emerytalnego i nie mogą znaleźć pracy, ale dzięki długiemu stażowi pracy zgromadziły odpowiedni kapitał emerytalny, ale PSL nie rezygnuje z propozycji dopłat dla matek.
Premier Donald Tusk ocenił w piątek, że wsparcia matek nie należy łączyć z systemem emerytalnym. Wcześniej informował, że "bardzo poważnie" rozważany jest natomiast wariant, zgodnie z którym osoby, które utracą pracę i nie będą mogły jej znaleźć, a wypracowały kapitał wystarczający do wypłacenia np. emerytury minimalnej mogłyby wcześniej - niż przewiduje się w projekcie - przechodzić na emeryturę.
W środę podwyższenie wieku emerytalnego ma być tematem zespołu ds. ubezpieczeń społecznych Komisji Trójstronnej, a w czwartek poświęcone temu tematowi będzie posiedzenie plenarne Komisji.
Zmianom sprzeciwiają się związkowcy. Solidarność, Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych i Forum Związków Zawodowych domagają się referendum w sprawie emerytur i zapowiadają protesty, jeżeli do niego nie dojdzie. W połowie lutego br. Solidarność złożyła w Sejmie prawie 1,4 mln podpisów pod wnioskiem o referendum. Głosowanie nad nim może odbyć się podczas posiedzenia Sejmu - 28-30 marca.
Za podwyższeniem wieku emerytalnego opowiadają się pracodawcy, którzy wytykają związkowcom krótkowzroczność. Wskazują na groźbę zmniejszania się liczby osób w wieku produkcyjnym, pogorszenie relacji liczby osób pracujących do liczby emerytów i konieczność powstrzymania negatywnych skutków związanych ze starzeniem się społeczeństwa.
Zdaniem Donalda Tuska bezpośrednią przyczyną podjęcia reform jest przewidywany na lata 40. XXI wieku "drastyczny brak rąk do pracy". Według premiera bez podniesienia wieku emerytalnego rząd musiałby szukać pieniędzy gdzie indziej, np. wprowadzając trwałą podwyżkę VAT na wszystkie produkty o 8 pkt proc.
Zgodnie z projektem od 2013 r. co cztery miesiące wiek emerytalny podwyższany byłby o kolejny miesiąc. W związku z tym, co rok wiek emerytalny wzrastałby o trzy miesiące. W ten sposób poziom 67 lat w przypadku mężczyzn osiągnięty zostanie w roku 2020, a kobiet - w 2040 r. (PAP)
mmu/ amac/ mag/
