Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Cypr: Codzienne kłopoty mieszkańców i problemy polityków

0
Podziel się:

Żeby odwiedzić swego przyjaciela Aleksa, mieszkającego w greckiej części
Nikozji, 20-letni Arda musi przejść przez całą turecką część starego miasta, pokazać dowód osobisty
dwóm policjantom - tureckiemu i greckiemu - i zademonstrować celnikowi zawartość torby.

Żeby odwiedzić swego przyjaciela Aleksa, mieszkającego w greckiej części Nikozji, 20-letni Arda musi przejść przez całą turecką część starego miasta, pokazać dowód osobisty dwóm policjantom - tureckiemu i greckiemu - i zademonstrować celnikowi zawartość torby.

Cała trasa zajmuje mu na piechotę około pół godziny. Przejazd samochodem jest dłuższy, bo wtedy musi objechać całe miasto. Gdyby jednak Nikozja nie była podzielona i mógł po prostu przejść w prostej linii ze swojego domu do domu Aleksa, taki spacer trwałby zaledwie pięć minut.

"W zasadzie widzę codziennie dom Aleksa z mojego balkonu - mówi Arda. Ale ten cholerny problem cypryjski komplikuje nam wszystkim życie".

Arda jednak i tak uważa, że nie jest źle, bo dzięki determinacji ojca, który jest cypryjskim Turkiem, może teraz przechodzić na drugą stronę bez problemu. Kiedy w 2003 roku rząd północnego Cypru otworzył po raz pierwszy po prawie 30 latach pierwsze przejście na stronę grecką, greccy policjanci w ogóle nie chcieli Ardy przepuszczać. Wszystko dlatego, że jego mama jest z Turcji.

"Rodzice spotkali się na studiach w Ankarze, ale pobrali się na Cyprze. No i tym cypryjskim ślubem skomplikowali mi życie, bo według Greków cypryjskich, jeśli ślub odbył się tutaj, oznacza to, że mama jest osiedleńcem, a jako dziecko osiedleńca nie mam w Republice Cypryjskiej żadnych praw. Gdyby się pobrali w Turcji, a dopiero potem tu przyjechali, nie miałbym tego problemu" - tłumaczy.

Ojcu Ardy zabrało prawie dwa lata udowodnienie, że żona jest na Cyprze tylko i wyłącznie z powodów rodzinnych i nie ma nic wspólnego z prowadzonym przez rząd turecki, szczególnie w latach 70. i 80., zasiedlaniem opuszczonych greckich wiosek w północnej części wyspy przez napływową ludność z Anatolii i Kurdystanu.

Nikt dokładnie nie wie, ilu Turków ze stałego lądu jest w Tureckiej Republice Północnego Cypru, państwie Turków cypryjskich proklamowanym w 1983 roku na terytorium północnego Cypru, którego nikt oprócz Ankary nie uznaje.

Raport z 2010 roku mówi, że co najmniej 50 proc. obywateli to przesiedleńcy z Turcji lub ich dzieci już urodzone na Cyprze. Rząd północnego Cypru twierdzi, że ta liczba jest niższa. Rząd Republiki Cypryjskiej, który oficjalnie reprezentuje całą wyspę na arenie międzynarodowej, uważa, że może być o wiele wyższa.

Przyjaźń Ardy i Aleksa to jeden z pozytywnych przejawów stosunków grecko-tureckich na wyspie. Niestety, nie wszyscy Cypryjczycy myślą podobnie. Zarówno po stronie greckiej, jak i tureckiej wielu nie wierzy, by ponowne zjednoczenie wyspy było kiedykolwiek możliwe.

Wielu Greków cypryjskich nigdy nie spróbowało odwiedzić północy. Nie potrafią pogodzić się z faktem, że aby przekroczyć rozdzielającą obie strony strefę buforową, trzeba pokazać paszport, choć tak naprawdę znajdują się na własnej ziemi.

Negocjacje w sprawie rozwiązania problemu cypryjskiego ciągną się pod auspicjami ONZ prawie nieprzerwanie od połowy lat 70. Nigdy nie udało się doprowadzić do sytuacji, aby obie społeczności były zadowolone z proponowanych koncepcji rozwiązania tak istotnych kwestii jak zwrot zagarniętych przez Północ, a należących do Greków nieruchomości, czy właśnie liczba tureckich osadników, którzy w przypadku zjednoczenia wyspy mieliby prawo na niej pozostać.

Politycy cypryjscy po obu stronach Zielonej Linii nie mogą się dogadać w nawet tak fundamentalnej sprawie jak historia konfliktu i tego, jak doszło do podziału wyspy.

"Obie strony mają bardzo wygodny kliniczny przypadek amnezji" - twierdzi w rozmowie z PAP jeden z wysokich urzędników UNFICYP, czyli misji pokojowej ONZ. "Grecy nie pamiętają nic z tego, co zrobili Turkom przed 1974 rokiem, zaś Turcy zapomnieli o wszystkich strasznych historiach, które się wydarzyły po" - mówi urzędnik.

Jedną z organizacji pozarządowych, która od kilku lat stara się pamięć o tych wydarzeniach przywrócić, a także zmodyfikować podręczniki historii, z których uczy się młodzież po obu stronach wyspy, jest Dom Współpracy. Prowadzi go Stowarzyszenie Historycznego Dialogu i Badań, którego członkami są nauczyciele miejscowych szkół i uniwersytetów.

Ostatnio Dom Współpracy, który mieści się na nikozyjskiej "ziemi niczyjej", czyli w samym środku strefy buforowej, zorganizował jednotygodniowe warsztaty "Miasto jako żywe muzeum", w których brali udział młodzi ludzie zainteresowani historią starej Nikozji a także, w przyszłości, oprowadzaniem po mieście wycieczek - zarówno dla turystów, jak i szkół po obu stronach wyspy.

"To świetny pomysł" - mówi PAP jedna z uczestniczek warsztatów, architektka Sewina Floridu. "Stara Nikozja jest pełna tajemniczych zakamarków. Prawie każdy dom w tym mieście reprezentuje cząstkę cypryjskiej historii. Są takie, w których jedna ściana została wybudowana w średniowieczu, druga w czasach otomańskich, jeszcze inna, gdy rządzili nami Brytyjczycy, a kuchnia - w pierwszych latach niepodległości. Tylko dzięki znajomości historii miasta można z tego wszystkiego stworzyć całość i wytłumaczyć tę mieszankę".

Mieszkająca w Limassol (po stronie greckiej) Floridu, której ojciec jest cypryjskim Turkiem, mama Bułgarką, a mąż cypryjskim Grekiem, jako przykład skomplikowanej natury problemu cypryjskiego, który odbija się na codziennym życiu wyspiarzy, podaje kawałek weneckiego muru otaczającego nikozyjskie stare miasto; jego górna część znajduje się po stronie tureckiej, a dolna po stronie greckiej.

"Kilka lat temu mur się obsunął. Do jego naprawy potrzebne były negocjacje z udziałem ONZ. Wreszcie uzgodniono, że dolną połowę naprawią Grecy, a górną Turcy. Mur więc przedzielono niewidzialną linią, taką samą jak ta, która oddziela nas w rzeczywistości. Dla mnie ta historia odzwierciedla cały istniejący podział, głęboki i niewidzialny, dzielący nawet kawałki murów" - mówi Floridu.

Z Nikozji Agnieszka Rakoczy (PAP)

ara/ ksaj/ ap/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)