Siedem osób zginęło, a kilkanaście zostało rannych w poniedziałek, kiedy na placu targowym w NDżamenie doszło do eksplozji niewybuchu po lutowym ataku rebeliantów - podały oficjalne źródła czadyjskie.
Doszło do wybuchu "odnalezionego na targu" pocisku rakietowego - powiedział minister spraw wewnętrznych i bezpieczeństwa publicznego Ahamat Mahamat Bachir. Podkreślił, że "został on na pewno porzucony przez rebeliantów" czadyjskich podczas ataku na NDżamenę.
Premier Czadu Youssouf Saleh Abbas udał się na miejsce wybuchu i odwiedził także rannych.
Podczas lutowego ataku rebeliantów wielkie targowisko NDżamenie zostało w dużej mierze zniszczone i spalone wskutek wymiany ognia między rebeliantami a śmigłowcami czadyjskiego wojska. Następnie według świadków zostało splądrowane przez miejscową ludność.
Rebelianci, którym zabrakło amunicji i zaopatrzenia, wycofali się po dwóch dniach ostrych walk.
Według prezydenta Czadu Idrissa Deby'ego podczas walk "zginęło lub zaginęło 400 cywilów".
Konflikt w Czadzie związany jest z toczącą się od czterech lat wojną w sąsiednim sudańskim Darfurze. Prezydent Deby pochodzi z tej samej grupy etnicznej co rebelianci w Darfurze. Władze obu krajów wzajemnie oskarżają się o wspieranie rebeliantów działających po drugiej stronie granicy. W grę wchodzą też zasoby ropy naftowej w regionie.
W Czadzie przebywa misja Unii Europejskiej. Zaangażowało się w nią 21 państw, w tym Polska. Misja UE ma, na mocy mandatu ONZ, chronić uchodźców z sudańskiego Darfuru, uciekających z miejsc ogarniętych walkami rebeliantów i armii rządowej. Polski kontyngent w Czadzie ma osiągnąć gotowość operacyjną we wrześniu. (PAP)
klm/ kar/ 4594, arch.