Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Czechy: Strajki i manifestacje pracowników budżetówki

0
Podziel się:

#
informacja o demonstracjach, liczba strajkujących

# informacja o demonstracjach, liczba strajkujących

#

08.12. Praga (PAP) - Pracownicy czeskiego sektora publicznego strajkowali w środę w proteście przeciw planom oszczędnościowym rządu Petra Neczasa. W całodziennej akcji uczestniczyło według organizatorów 123 tys. ludzi. To jeden z największych strajków w Czechach po 1989 roku.

W dużych miastach około południa odbyły się związkowe demonstracje. Najwięcej ludzi, ok. 2 tys., zebrało się w centrum Pragi. Podobna liczba manifestantów pojawiła się w Brnie. W innych miastach, m.in. Pilznie, Hradcu Kralove, Pardubicach, Ołomuńcu, Igławie, Czeskich Budziejowicach, na ulice wyszło od 200 do 700 osób.

W Pradze wśród demonstrujących zjawili się przedstawiciele opozycji, w tym były premier z ramienia Czeskiej Partii Socjaldemokratycznej (CzSSD) Jirzi Paroubek. Obecny w tłumie były szef czeskich związków zawodowych i przedstawiciel lewicy w Parlamencie Europejskim Richard Falbr określił poglądy rządzących jako "tryskający gejzer głupoty". Prezydenta Czech Vaclava Klausa, który rano skrytykował strajkujących związkowców, nazwał "mędrkiem w pałacu".

Do demonstrujących związkowców dołączyli także policjanci, strażacy i wojskowi, którym prawo zakazuje udziału w strajkach.

Organizatorzy protestu z Czesko-Morawskiej Konfederacji Związków Zawodowych (CzKOS) krytykowali plan rządowych oszczędności i publicznie odczytali swoją odezwę do władz. Opisywali w niej trudną sytuację pracowników i niskie zarobki.

Szef CzKOS Jaroslav Zavadil skarżył się, że rząd pozostał głuchy na argumenty związków, które doskonale wiedzą, że oszczędności są konieczne, ale nie zgadzają się ze sposobem, w jaki są wprowadzane. "Nie rozumiemy, dlaczego obecny rząd wszedł na drogę cięć za wszelką cenę i postanowił, że nie ustąpi ani o piędź" - powiedział.

Głównym powodem strajku i demonstracji jest plan obniżenia przez rząd wynagrodzeń w sferze budżetowej o 10 proc. oraz zmiany w kodeksie pracy, likwidujące m.in. dodatek za wysługę lat. Premier twierdzi, że związkowcy nie tyle bronią praw pracowników, co wraz z lewicową opozycją toczą grę polityczną, mającą na celu destabilizację kraju.

Rano jako pierwsze do strajku przystąpiły placówki służby zdrowia, w tym część szpitali, które pracują według weekendowego harmonogramu. W ciągu dnia stopniowo włączały się szkoły i przedszkola, biblioteki, instytucje kulturalne i urzędy, w tym sądy.

Szpitale odwołały np. zaplanowane na środę operacje i przyjmowały jedynie pacjentów wymagających nagłej pomocy. Całkowicie zamknięte miało być w całym kraju 500 szkół, kolejne 2000 miało pracować w ograniczonym trybie, a więc bez świetlic czy stołówek.

Wieczorem protestować zamierza także Opera Narodowa w Pradze. Jej pracownicy przygotowali na tę okazję specjalny program.

We wtorek z protestu wycofali się rolnicy, którzy mieli zablokować dojazdy do Pragi. W ostatniej chwili porozumieli się z pracodawcami w sprawie podwyżek.

Z Pragi Michał Zabłocki (PAP)

zab/ mw/ kar/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)