15.2.Praga (PAP) - W Czechach narasta afera z nielegalnym przywozem odpadów komunalnych z Niemiec. W środę dziennik "Mlada fronta Dnes" poinformował, że minister ochrony środowiska Libor Ambrozek prowadzi już w tej sprawie rozmowy ze swoim niemieckim odpowiednikiem.
Od kilku tygodni w Czechach zaczęły pojawiać się informacje o gwałtownie rosnącej ilości nielegalnych składowisk odpadów komunalnych pochodzących z Niemiec. Dziennik "MF Dnes" napisał, że Inspekcja Ochrony Środowiska szacuje, że w ostatnim czasie do Czech dotarły setki pełnych odpadów tirów, które mogły przywieść nawet 15 tys. ton niemieckich śmieci.
"Niemcy zaczęli pozbywać się w ten sposób swoich odpadów od drugiej połowy ubiegłego roku wraz z wejściem w życie ustawy zmuszającej ich do większej segregacji odpadów, co z kolei wiąże się ze znacznym wzrostem kosztów" - twierdzi Karolina Szulova, rzeczniczka czeskiego Ministerstwa Ochrony Środowiska.
Trudno zatrzymać ciężarówki pełne odpadów z Niemiec już na granicy. "Importerzy przemilczają fakt, że przewożą odpady. Po prostu deklarują, że przewożą np. tworzywa sztuczne" - powiedziała dziennikowi "MF Dnes" rzeczniczka policji pogranicznej Ewa Haukova.
Od kilku dni powtarzają się też przypadki pożarów, które wybuchają na nielegalnych składowiskach odpadów. Ostatni taki pożar miał miejsce w miejscowości Libczevsi, gdzie już po raz drugi od początku lutego paliły się odpady tekstylne, które zostały przywiezione z Niemiec przez 145 ciężarówek. Spaliły się dwie z trzech wielkich hal pełnych śmieci. Strażacy podejrzewają, że pożary są zakładane umyślnie, aby właściciele odpadów nie musieli ich z powrotem odwozić do Niemiec.
Za składowanie jednej tony odpadów komunalnych niemieckie formy płacą czeskim właścicielom hal i składowisk około 300 euro. To oznacza, że właściciele hal w Libczevsi mogli zainkasować około 34 mln koron (czyli 4,6 mln zł) - twierdzi "MF Dnes".
W Czechach za zanieczyszczanie środowiska naturalnego grozi kara do trzech lat więzienia, Inspekcja Ochrony środowiska na właścicieli hal chce jednak nałożyć karę finansową w wysokości 10 mln koron (1,35 mln zł).
Policja kryminalna Czech i Niemiec podjęła wspólne działania w celu wyjaśnienia całej sprawy, zidentyfikowania firm biorących udział w tej nielegalnej działalności oraz powstrzymania procederu.
Robert Miklas (PAP)
rmi/ kan/