15.2.Kopenhaga (PAP/Reuters) - Dania chce, aby rząd iracki wyraźnie zadeklarował, że popiera obecność wojsk duńskich w Iraku i w ten sposób wyjaśnił dwuznaczną sytuację, jaka powstała po decyzji władz prowincji Basra na południu Iraku o bojkocie stacjonujących tam sił wielonarodowych dowodzonych przez Brytyjczyków.
"Dania pozostanie w Iraku tak długo, jak długo będzie o to prosił rząd iracki. Dlatego chcemy usłyszeć jasne oświadczenie (...) czy nadal pragną tam naszej obecności" - powiedział premier Danii Anders Fogh Rasmussen, którego słowa przytacza środowa prasa duńska.
Rada prowincji Basra opowiedziała się we wtorek za bojkotem stacjonującej tam wielonarodowej dywizji Południe-Wschód, w której skład wchodzi 530-osobowy kontyngent duński. Decyzja rady była reakcją na opublikowanie przez londyński tygodnik "News of the World" zdjęć pokazujących jak żołnierze brytyjscy biją i kopią Irakijczyków.
Na początku lutego iracki minister transportu Salam al-Maliki ogłosił, że wstrzymuje realizację kontraktów zawartych przez jego resort z Danią i Norwegią, aby w ten sposób zaprotestować przeciwko zamieszczeniu przez prasę duńską i norweską karykatur proroka Mahometa.
Ekstremiści iraccy ostrzelali potem duńskich żołnierzy i ogłaszali pogróżki wobec duńskich obywateli.
Stosunki między radą prowincji Basry i wojskami koalicyjnymi pogorszyły się w styczniu, gdy żołnierze brytyjscy i duńscy przeszukali domy grupy irackich policjantów i zatrzymali kilku z nich jako podejrzanych o powiązania z nielegalnymi bojówkami.
Jednak niektóre kontakty pozostały nienaruszone. Dowództwo duńskich sił zbrojnych podało, że wtorkowy wieczór upłynął w Basrze spokojnie i można oczekiwać, iż w środę duńscy instruktorzy będą kontynuować szkolenie irackich sił bezpieczeństwa. (PAP)
xp/ ap/
3207