Nadzieje na kompleksowe porozumienie klimatyczne na szczycie w Kopenhadze są niewielkie, gdyż negocjacje między biednymi i bogatymi krajami utknęły w martwym punkcie - powiedział w czwartek duński urzędnik.
Urzędnik powiedział, że duńscy gospodarze konferencji jeszcze nie stracili nadziei, ale w tej chwili wygląda na to, że nie dojdzie do porozumienia, na które liczyli.
Ambicją Danii, która gości uczestników międzynarodowego szczytu klimatycznego z udziałem blisko 120 szefów państw, było wypracowanie kompleksowych ram redukcji emisji gazów cieplarnianych i zgromadzenia funduszy dla biednych państw na finansowanie walki ze zmianami klimatycznymi. Chodziło o to, by dojść do porozumienia we wszystkich najważniejszych kwestiach, co umożliwiłoby podpisanie w przyszłym roku traktatu w tej sprawie.
Także kanclerz Niemiec Angela Merkel oceniła w czwartek w Berlinie, że "doniesienia, jakie do nas docierają(...) z Kopenhagi, nie są dobre".
Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton, która przybyła do Kopenhagi w czwartek rano, czyli na 24 godziny przed prezydentem Barackiem Obamą, ma odbyć serię spotkań dwustronnych z przedstawicielami Chin, Brazylii i Danii.
Premier Australii Kevin Rudd ostrzegł jednak, że proces negocjacyjny toczy się "w ślimaczym tempie". "Z tego rodzaju negocjacjami tak już jest, że albo trafia się na ścianę, albo pod sam koniec dochodzi do przełomu" - ocenił.
Prezydent Francji Nicolas Sarkozy, który twierdzi, że "nie wyobraża sobie fiaska", ma po południu wygłosić przemówienie przed wspólną konferencją prasową z prezydentem Brazylii Luizem Inacio Lulą da Silvą.
Na 48 godzin przed zakończeniem konferencji premier Indii Manmohan Singh po raz kolejny powtórzył, że jego kraj nie może zgodzić się na porozumienie klimatyczne, które utrudni wyjście z ubóstwa milionom ludzi. (PAP)
mw/ ro/
5332644 5332638
