Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Debata: przybyło aktów nienawiści; należy publicznie zwalczać argumenty radykałów

0
Podziel się:

W Polsce nastąpiła eskalacja przemocy nacjonalistycznej; m.in. dlatego,
ponieważ relacjonowane w mediach marsze radykałów pokazały, iż ich środowisko jest liczne. Należy
publicznie walczyć z ich argumentami - mówiono na seminarium Kampanii Przeciw Homofobii.

W Polsce nastąpiła eskalacja przemocy nacjonalistycznej; m.in. dlatego, ponieważ relacjonowane w mediach marsze radykałów pokazały, iż ich środowisko jest liczne. Należy publicznie walczyć z ich argumentami - mówiono na seminarium Kampanii Przeciw Homofobii.

Problem we wtorek przedstawił dr hab. Rafał Pankowski z Collegium Civitas, szef stowarzyszenia "Nigdy Więcej", rejestrującego przypadki aktów nienawiści, ksenofobii i neofaszyzmu. Według stowarzyszenia po odnotowanym w latach 2008-10 zwiększeniu się ilości publikacji podszytych taką ideologią, w latach 2011-12 przybyło aktów przemocy na tym tle.

"To paradoks, że do tych radykalnych zdarzeń dochodzi w Polsce, kraju tak doświadczonym przez wojnę i holokaust. Słowem-kluczem dla wzrostu radykalizmów jest kryzys, także ten ekonomiczny. Ale ograniczenie się tylko do kryzysu byłoby uproszczeniem. Bo gdyby tak było, to w siłę by rosły nie tylko ruchy nacjonalistyczne, a także radykalna lewica - a tak nie jest. Liczy się bowiem jeszcze kontekst kulturowy. A w Polsce podglebie ideologii narodowej istnieje od lat 20. i 30. ubiegłego wieku" - ocenił Pankowski.

Jak podkreślił, w wyznawanej przez radykałów wizji "totalnej kulturowej jednolitości" nie ma miejsca dla żadnych mniejszości - kulturowych, światopoglądowych, także seksualnych. "To jest rdzeń faszystowskiej i neofaszystowskiej wizji społeczeństwa. I narodowość jej wyznawców nie ma znaczenia. Nie trzeba być Włochem, aby być faszystą, ani Niemcem - aby być nazistą. W Polsce ta niebezpieczna wizja obrazuje się w haśle +Polska dla Polaków+. A przecież każdy człowiek w pewnym kontekście należy do jakiejś mniejszości" - dodał.

Według Pauli Sawickiej ze stowarzyszenia Otwarta Rzeczpospolita, w Polsce mamy do czynienia z przejawami antysemityzmu, ale - jak podkreśliła - "jest to antysemityzm bez Żydów". "Wielonarodową Rzeczpospolitą byliśmy kiedyś, obecnie kraj jest raczej mononarodowy, ale stereotypy i uprzedzenia pozostały. Mamy dziś nową mniejszość, która staje się dyskryminowana - dzieci z in vitro, a akty nienawiści te same. W tej kalce wystarczy podmienić słowo +Żyd+ na +dziecko z in vitro+. Na szczęście ci, którzy krzyczą +Polska dla Polaków+, też są w mniejszości" - mówiła.

W opinii Jacka Purskiego z "Nigdy Więcej", radykałowie przebili się do mediów i są atrakcyjnym tematem dla obiektywu. "Dlatego rosną teraz w siłę. Na każdym stadionie ligowym mamy dziś flagę z napisem +precz z komuną+. A kto jest dziś komuną? Wszyscy możemy być +komuną+. Albo +Żydem+" - mówił.

Uczestnicy dyskusji spierali się o to, czy - i w jakim zakresie - należy stosować znaną na zachodzie formułę "no platform", czyli nieuczestniczenia w debatach, do których zapraszani są przedstawiciele ugrupowań neofaszystowskich. Krytykowano jedną ze znanych dziennikarek, która dzień po zeszłorocznym "Marszu Niepodległości" zaprosiła do swego programu w telewizji Artura Zawiszę, patronującego radykalnym ruchom narodowym.

Przeciwko stosowaniu tej zasadzie opowiedział się Jacek Żakowski z "Polityki". "Każdy argument musi być obecny w mediach i tam obalony. Jestem radykalny - uważam, że +Mein Kampf+ Hitlera powinno być obecne czytane w szkołach, aby tam było obalone i aby się z tą książką rozprawiać. Bo inaczej ludzie mówią tym językiem i nawet nie wiedzą skąd i jak" - mówił.

W jego ocenie problemem jest, że ludzie w mediach nie mają kompetencji wystarczających do przeprowadzania wywiadów z "trudnymi rozmówcami". "I dlatego szuka się rozwiązań typu +no platform+. Nie można +szukać środka+ między Balcerowiczem a Kołodką, albo między Saddamem Husajnem a Georgiem Bushem" - dowodził.

Pytana o to samo Kazimiera Szczuka powiedziała, że nie przyjmuje już wielu zaproszeń do studiów telewizyjnych na debaty, w których miałaby uczestniczyć w podobnych dyskusjach. "Ale w ważnych momentach, np. 11 listopada przychodzę, bo uważam, że ktoś z +naszych+ musi być. Zresztą druga strona uważa to samo, że programy w telewizji są nieobiektywne, lewackie" - dodała. (PAP)

wkt/ bno/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)