W środę przed godz. 15 Sąd Okręgowy w Katowicach ogłosi, czy bankier Peter V. wyjdzie na wolność, czy też pozostanie w areszcie. Sąd rozpatruje zażalenie obrony na aresztowanie V., który został zatrzymany w Wielkanoc przez Centralne Biuro Śledcze.
Prokuratura zarzuciła Peterowi V. pomocnictwo w przywłaszczaniu oraz praniu brudnych pieniędzy znanemu lobbyście Markowi Dochnalowi. Po zatrzymaniu katowicki sąd rejonowy aresztował go na trzy miesiące.
Obrońcy podejrzanego mówili w środę w sądzie dziennikarzom, że nie ma obawy mataczenia i ucieczki ich klienta. W zamian za aresztowanie proponują, by V. miał zakaz opuszczania kraju z zatrzymaniem paszportu oraz pozostał pod dozorem policji.
Według adwokatów jest bardzo wątpliwe, że ich klient dopuścił się zarzucanych mu czynów. "Prokuratura nie wykazała uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa" - powiedział mec. Marcin Książek.
Inny obrońca Jerzy Jamka podkreślił, że do zarzucanego V. przestępstwa miało dojść w Szwajcarii, miał się go dopuścić pracownik banku szwajcarskiego - w stosunku do firmy szwajcarskiej.
"Prokuratura szwajcarska nie wszczęła żadnego postępowania karnego w tej sprawie; bank, w którym pracował pan Peter V., nie dostrzegł jakiegokolwiek naruszenia prawa. Wobec powyższego wniosek jest logiczny - prawo szwajcarskie, władze szwajcarskie nie dostrzegły jakiegokolwiek przestępstwa" - powiedział mec. Jamka. "Pytanie drugie - dlaczego polska prokuratura interesuje się szwajcarską firmą, szwajcarskim bankiem i jego pracownikiem?" - dodał.
"To nie jest prawda, czynności sprawcze miały miejsce także w Polsce" - odpowiada na te zarzuty naczelnik katowickiego wydziału Prokuratury Krajowej, Zbigniew Pustelnik.
Obrońcy argumentowali też, że V. współpracował z polskimi organami ścigania składając zeznania - w Szwajcarii i w konsulacie w Bratysławie. Adwokaci skarżyli się dziennikarzom, że prokuratura odmówiła im prawa wglądu do akt. "W ten sposób obrona staje się fikcją. Nie możemy polemizować z czymś, czego nie znamy" - powiedział mec. Książek.
"Liczę na polski wymiar sprawiedliwości, na jego inteligencję, rozsądek i stosowanie prawa" - podsumował mec. Jamka po posiedzeniu sadu, ale jeszcze przed ogłoszeniem decyzji.
W całym postępowaniu jest ośmiu podejrzanych. Dochnalowi zarzucono popełnienie 10 przestępstw. Dotyczą one m.in. prania brudnych pieniędzy - na kwotę ok. 70 mln zł, przywłaszczenia mienia, oszustwa, posługiwania się fałszywymi dokumentami i poświadczania nieprawdy w dokumentach oraz udziału w obrocie narkotykami.
Peter V. w latach 70. nazywał się Piotr Filipowski vel Filipczyński. Jako 17-letni chłopak brutalnie zamordował 75-letnią kobietę w celach rabunkowych. Skazano go na 25 lat więzienia. W 1979 r. miał przerwę w odbywaniu kary, a w 1983 r. w niewyjaśnionych okolicznościach dostał paszport i wyjechał do Szwajcarii. Według prasy, miał być zwerbowany przez służby specjalne PRL, które umożliwiły mu wyjazd. Podjął pracę w bankach szwajcarskich.
W 1998 r. polski wymiar sprawiedliwości uruchomił procedurę ekstradycyjną. Peter V. został zatrzymany w Szwajcarii i przekazany Polsce w celu odbycia reszty kary. Trafił do aresztu; jego prawnicy wnieśli o ułaskawienie; ułaskawił go prezydent Aleksander Kwaśniewski. W lipcu 1999 r. V. wrócił do Szwajcarii. W sprawie okoliczności jego ułaskawienia toczy się odrębne śledztwo, w którym Petera V. przesłuchano jako świadka w polskim konsulacie w Bratysławie.
Nazwisko Petera V. pojawiło się też w innych materiałach, jakimi dysponuje katowicka prokuratura. Dochnal w złożonych w prokuraturze, a przytaczanych przez prasę zeznaniach miał mówić o kontach, jakie czołowi politycy lewicy mieli posiadać w szwajcarskich bankach. Na te rachunki miały wpływać pieniądze z łapówek. Peter V., który po wyjeździe do Szwajcarii rozpoczął pracę w tamtejszym banku Coutts, miał obsługiwać te konta.
Prokuratura potwierdza, że w ramach postępowania sprawdza, czy politycy mieli konta w Szwajcarii i Liechtensteinie. Śledczy czekają na zagraniczną pomoc prawną. (PAP)