Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Dolnośląskie: Kolejny członek "rodziny kredytowej" świadkiem w "aferze salezjańskiej"

0
Podziel się:

Przed sądem w Legnicy (Dolnośląskie) w
procesie dotyczącym tzw. afery salezjańskiej zeznawała w
poniedziałek świadek z tzw. rodziny kredytowej, czyli ponad stu
osób, które za namową księży salezjanów zaciągnęły dla nich
kredyty na swoje nazwiska.

Przed sądem w Legnicy (Dolnośląskie) w procesie dotyczącym tzw. afery salezjańskiej zeznawała w poniedziałek świadek z tzw. rodziny kredytowej, czyli ponad stu osób, które za namową księży salezjanów zaciągnęły dla nich kredyty na swoje nazwiska.

Zapytana w sądzie o powody zaciągnięcia dla salezjanów pożyczki w wysokości 100 tys. zł świadek wyjaśniła, że zrobiła to na prośbę księdza Ryszarda M., byłego prezesa Fundacji im. Św. Jana Bosko w Lubinie. Jak mówi, o nic nie pytała, bo "obdarzała go bezgranicznym zaufaniem". Pieniądze z kredytów miały być potrzebne na budowę kościoła w Lubinie i na gimnazjum salezjańskie. Raty pożyczek mieli spłacać salezjanie.

W tym wątku sprawy, toczącym się przed legnickim sądem, oskarżonych o wyłudzenia kredytów w latach 2000-2001 - na łączną kwotę 1,7 mln zł - jest 11 osób. Pożyczek w kwotach 100 - 200 tys. zł udzielał prywatnym osobom Kredyt Bank w Legnicy. Miały one otrzymać kredyty m.in. w oparciu o sfałszowane zaświadczenia o wysokości zarobków i miejscach zatrudnienia. Twierdzą, że to nie oni dostarczali sfałszowane dokumenty, a pieniądze z kredytów oddawali księżom.

Przesłuchana w poniedziałek świadek Krystyna Rz., podobnie jak osoby zasiadające na ławie oskarżonych, wzięła kredyt na swoje nazwisko, aby w całości oddać go księdzu M.

"Kobieta nie jest oskarżona w tej sprawie, a jest jedynie świadkiem, bo ze względu na dużą liczbę prywatnych kredytobiorców występujących w tej aferze, sprawę dzielono na części i kierowano do sądu akty oskarżenia w stosunku do osób, co do których zakończono postępowanie" - wyjaśniała prokurator.

Świadek zeznawała, jak po namówieniu jej do wzięcia kredytu stawiła się w banku, gdzie złożyła podpisy na wskazanych przez jego pracowników dokumentach. "Nie wiedziałam, co podpisuję, i byłam bardzo zdziwiona, gdy na papierach przysłanych potem z banku okazało się, że pożyczka opiewa na 100 tys. zł. Dopiero w prokuraturze okazało się, że ktoś do banku dostarczył zaświadczenie o miejscu mojego zatrudnienia z wpisaną kwotą zarobków wielokrotnie wyższą niż to było w rzeczywistości" - zeznała Krystyna Rz.

Dodała, że także dopiero w prokuraturze dowiedziała się, że jest poręczycielem przy kredycie swojej siostry oraz stwierdziła, że na umowie sfałszowano jej podpis.

Podobnie jak przy kredytach innych osób, także w przypadku Krystyny Rz. ksiądz M. miał spłacać raty kredytu, ale w pewnym momencie przestał. "Ksiądz M. był już wówczas nieuchwytny. Dowiedziałam się wtedy o tym, że nie byłam jedyną osobą, która zaciągnęła kredyt na jego prośbę" - zeznała świadek.

Gdy salezjanie przestali spłacać raty kredytów, a zaległości wobec banku zaczął odzyskiwać komornik, zdesperowani ludzie zaczęli walczyć o to, by to salezjanie przejęli długi. Stało się tak w końcu 2004 roku. Salezjanie podpisali wtedy umowę z bankiem i spłacili długi ostatecznie regulując zobowiązania prywatnych pożyczkobiorców. Jednak problemy tych osób nie skończyły się wraz ze spłatą ich zobowiązań przez Salezjanów. Prokuratura prowadząca postępowania w "aferze salezjańskiej" uważa, że prywatni pożyczkobiorcy są winni wyłudzeń kredytów. Oskarżeni w legnickim procesie, wraz z innymi kredytobiorcami, nazywają siebie "rodziną kredytową".

Szef lubińskiej Fundacji im. Św. Jana Bosko Ryszard M., który według kredytobiorców namawiał ich do wzięcia kredytów, miał przy tym utrzymywać, że istnieje porozumienie między salezjanami a bankiem i dlatego kredyty są udzielane na "specjalnych zasadach". Właśnie zachowanie bankowców, którzy - według oskarżonych - nie sprawdzali przy nich żadnych dokumentów, utwierdzała ich w przekonaniu, że tak jak mówił duchowny "wszystko jest z góry załatwione", a oni są tylko figurantami w całej tej operacji.

Ryszard M. jest głównym oskarżonym w najważniejszym wątku w tzw. aferze salezjańskiej dotyczącym wyłudzenia ponad 418 mln zł i prania "brudnych pieniędzy". Oprócz Ryszarda M. oskarżono o to 9 księży, dwóch biznesmenów i byłego dyrektora legnickiego Kredyt Banku.(PAP)

msj/ jer/ itm/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)