# Dochodzi sylwetka Ntagandy, tło #
18.03. Kigali (PAP/AFP, AP) - Bosco "Terminator" Ntaganda, kongijski watażka ścigany listami gończymi za zbrodnie wojenne, zgłosił się w poniedziałek do ambasady USA w stolicy Rwandy, Kigali. Poprosił o przewiezienie go do Hagi i postawienie przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym.
Bosco Ntaganda od siedmiu lat ścigany jest listami gończymi Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK) za zbrodnie, jakich dopuścił się w trwających od połowy lat 90. wojnach domowych w Demokratycznej Republice Konga. Ntaganda, urodzony w Rwandzie Tutsi, uczestniczył we wszystkich tych konfliktach po stronie kongijskich Tutsich, którzy przy wsparciu Rwandy wzniecali rebelie przeciwko kolejnym rządom w Kinszasie.
Popierając powstania za miedzą, Rwanda pragnęła stworzyć sobie we wschodnim Kongu strefę buforową, gwarantującą jej bezpieczeństwo, a także możliwość plądrowania kongijskich minerałów.
W 2008 roku, na mocy umowy pokojowej zawartej między ówczesną partyzantką Tutsich i kongijskim rządem, ścigany listami gończymi Ntaganda został wcielony do rządowej armii Konga i awansowany na generała. Przed rokiem podniósł kolejną rebelię, gdy pod naciskiem Zachodu kongijski prezydent Joseph Kabila kazał go zwolnić ze służby, aresztować i wydać do Hagi.
"Terminator" zdezerterował, a wraz z nim ponad tysiąc jego dawnych partyzantów. Wycofali się na wschód Konga, gdzie przy wsparciu Rwandy wzniecili przed rokiem kolejne powstanie. W listopadzie partyzanci zdobyli nawet Gomę, stolicę prowincji Kiwu Północne i zagrozili marszem na Kinszasę.
W lutym wśród partyzantów doszło jednak do rozłamu. Część rebeliantów pod dowództwem gen. Sultaniego Makengi opowiedziała się za rokowaniami z Kinszasą i złożeniem broni w zamian za posady w wojsku i administracji. Według agencji AFP już w przyszłym tygodniu mają rozpocząć się rozmowy pokojowe.
"Terminator", mając odciętą drogę do pokoju, nawoływał do wojny. W wyniku bratobójczych walk frakcja Ntagandy została rozgromiona, a w niedzielę sam "Terminator" przeszedł granicę z Rwandą. W poniedziałek o świcie zapukał do bramy ambasady USA w Kigali.
Amerykanie zapowiedzieli, że po konsultacjach z Kigali i Kinszasą przetransportują "Terminatora" do Hagi. Rząd z Kinszasy ogłosił, że wolałby sądzić Ntagandę u siebie, ale nie ma też nic przeciwko jego procesowi w Hadze.
Nie wiadomo, co skłoniło "Terminatora", by zgłosił się akurat do Amerykanów w Kigali z prośbą o dostarczenie go do Hagi. Ani USA, ani Rwanda nie są sygnatariuszami układu, powołującego do życia Międzynarodowy Trybunał Karny i nie czują się w obowiązku nikogo mu wydawać.
Dowódca poprzedniego powstania kongijskich Tutsich, gen. Laurent Nkunda, przed zakończeniem rebelii w 2009 r. schronił się w Rwandzie i dotąd przetrzymywany jest tam w areszcie domowym. Ntagandzie takiego przywileju Rwanda nie mogła zaoferować. Jesienią po raz pierwszy została potępiona przez wspierający ją dotąd bezkrytycznie Zachód za wzniecanie rebelii w Kongu. Rwanda zasiada też w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Wydając Ntagandę do Hagi Kigali mogłoby liczyć na choć częściowe oczyszczenie z zarzutów o ingerencję w sprawy wewnętrzne Konga.
Wojciech Jagielski (PAP)
wjg/ fit/ kar/
13432222 13432396 arch.