Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Dudek: mordercy zza biurka mają się dobrze

0
Podziel się:

Według dr Antoniego Dudka, doradcy prezesa
Instytutu Pamięci Narodowej, umorzenie procesu przez Sąd Okręgowy
w Warszawie w sprawie Czesława Kiszczaka wpisuje się w
dotychczasową dominującą linię orzecznictwa sądowego po 1990 roku
w sprawach zbrodni PRL.

Według dr Antoniego Dudka, doradcy prezesa Instytutu Pamięci Narodowej, umorzenie procesu przez Sąd Okręgowy w Warszawie w sprawie Czesława Kiszczaka wpisuje się w dotychczasową dominującą linię orzecznictwa sądowego po 1990 roku w sprawach zbrodni PRL.

"Mordercy zza biurka, do których należał generał Kiszczak, mają się dobrze" - powiedział PAP.

Dudek powiedział, że nie jest zaskoczony wyrokiem. W jego ocenie w orzecznictwie "przeważa skłonność do wynajdywania okoliczności usprawiedliwiających, wobec tych, którzy w aparacie władzy PRL odpowiadali za represje".

"Nie twierdzę, że orzecznictwo jest zawsze takie; gdyby tak było to nie byłoby piątego procesu w sprawie Przemyka, gdzie jednak milicjanta skazano, nie byłoby trzeciego procesu w sprawie +Wujka+, gdzie jednak zomowców skazano. Mielibyśmy wyłącznie uniewinnienia, ale to nie jest dominująca linia, /.../ zwłaszcza, gdy dotyczy tak zwanych morderców zza biurka. Mordercy zza biurka do których należy generał Kiszczak mają się dobrze" - podkreślił.

Według Dudka, szczególnie kontrowersyjne wydaje się działanie sądu, w którym "bierze się za dobrą monetę stwierdzenie Kiszczaka, że on zakazał użycia broni". Historyk dodał, że "Kiszczak nigdy nie pokazał dokumentu na piśmie, że zakazuje użycia broni, a jednocześnie sąd odrzucił szyfrogram, który Kiszczak wystosował do dowódców podległych mu oddziałów milicji, w których przekazał im uprawnienia należące mu się jako ministrowi MSW do użycia broni".

To zdaniem Dudka tworzy sytuację "w której sąd bierze pod uwagę wypowiedzi Kiszczaka składane po latach, a nie bierze pod uwagę dokumentu z grudnia 1981 roku, który stał się podstawą do użycia broni".

Dudek uważa, że nie do przyjęcia jest również pogląd sądu o nieumyślnej winie generała Kiszczaka. "Można kogoś nieumyślnie potrącić w czasie jazdy, natomiast tutaj mieliśmy do czynienia z pewną sekwencją wydarzeń, która rozpoczęła się w nocy z 12 na 13 grudnia i Kiszczak był jednym z dwóch najważniejszych ludzi, którzy tym kierowali, więc mnie zdumiewa ta logika sądu" - powiedział.

"W skali kraju było jasne, że stan wojenny się udał, że Jaruzelski z Kiszczakiem wygrali, więc pytanie dlaczego kazali mimo takiego sukcesu pacyfikować kopalnię +"Wujek+. Moim zdaniem robili to po to, żeby sterroryzować społeczeństwo, żeby pokazać swoją determinację, że nie cofną się nawet przed użyciem broni, że będą łamać każdy opór. Mieliśmy do czynienia z pewną cyniczną, socjotechniczną operacją, której celem było zastraszenie, sterroryzowanie dodatkowe społeczeństwa" - podkreślił.(PAP)

nno/ ls/ mhr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)