Dwa zespoły mają wyjaśnić okoliczności wtorkowych wydarzeń w Jeleniej Górze, gdzie uzbrojony strażnik więzienny z aresztu śledczego zabarykadował się na osiem godzin w wieżyczce strażniczej. Jeden zespół powołał dyrektor generalny Służby Więziennej, drugi natomiast - ma działać we Wrocławiu.
Poinformowała o tym w środę PAP rzeczniczka Centralnego Zarządu Służby Więziennej Luiza Sałapa.
Według niej, odrębny zespół ds. zbadania okoliczności wtorkowych zdarzeń powołano w Okręgowym Zarządzie Służby Więziennej we Wrocławiu, zaś w środę kierujący więziennictwem gen. Marek Szostek postanowił, że jeszcze tego dnia do Jeleniej Góry uda się powołana przez niego niezależna grupa funkcjonariuszy Służby Więziennej, która ma poczynić swoje ustalenia.
"Badana będzie prawidłowość nadzoru nad funkcjonariuszami w areszcie śledczym w Jeleniej Górze, a także doniesienia o konflikcie, który miał spowodować desperacki krok strażnika" - powiedziała PAP Sałapa.
43-letni strażnik więzienny Krzysztof W. przez prawie 8 godzin okupował we wtorek wieżę Aresztu Śledczego w Jeleniej Górze. Wcześniej oddał w ziemię co najmniej trzy strzały z broni służbowej kałasznikow. Przez cały czas nie wysuwał żadnych żądań. Do pewnego przełomu doszło, kiedy zaczął odbierać telefon od negocjatorów i słuchać, co do niego mówią. Ostatecznie wieczorem złożył broń i oddał się w ręce policji.
Nie wiadomo, co było motywem jego działania. Jak informował dyrektor Aresztu Śledczego w Jeleniej Górze Stanisław Kutrowski, pomiędzy strażnikiem a jego bezpośrednim przełożonym doszło do "jakichś nieporozumień". W. wrócił też do pracy z dłuższego, ponad miesięcznego, zwolnienia lekarskiego. Strażnik pracował w jeleniogórskim areszcie przez 10 lat. Na razie trafił do szpitala psychiatrycznego. Prokuratura chce mu postawić zarzut "nadużycia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego" - za co grozi do 3 lat więzienia. (PAP)
wkt/ aja/ pru/