Prezydent Egiptu Mohammed Mursi zaapelował w piątek do obywateli o odrzucenie przemocy. Wcześniej w całym kraju doszło do starć; najnowszy bilans ofiar mówi, że zginęło siedmiu ludzi i około 450 zostało rannych.
"Apeluję do wszystkich obywateli o przestrzeganie szlachetnych wartości rewolucji, by można było swobodnie i pokojowo wyrażać swe opinie, i odrzucenie przemocy w słowach i czynach" - oświadczył egipski przywódca w komunikacie nadanym za pośrednictwem internetowych portali Twitter i Facebook.
Na ulice miast w piątek z okazji drugiej rocznicy wybuchu protestów, które doprowadziły do obalenia autorytarnego prezydenta Hosniego Mubaraka wyszły dziesiątki tysięcy ludzi przeciwników obecnych władz. Do starć doszło m.in. w Kairze, Aleksandrii, Ismailii, Suezie i Port Saidzie.
Do protestów wezwali młodzieżowi aktywiści i laickie ugrupowania opozycyjne, chcąc wykorzystać demonstracje do wywarcia presji na prezydenta Mohammeda Mursiego i jego rządzące Bractwo Muzułmańskie. Wielu świeckich i liberalnych Egipcjan oskarża prezydenta i Bractwo o próbę zmonopolizowania władzy. Jak zauważa Reuters, Mursi, który piastuje urząd prezydenta od pół roku, obarczany jest odpowiedzialnością za kryzys gospodarczy wywołany niestabilnością w kraju po 2011 roku.
Przeciwnicy Mursiego zaapelowali do Egipcjan, by wyszli na ulice pod takimi samymi hasłami, jak dwa lata temu: "Chleba, wolności, sprawiedliwości społecznej".
Bractwo Muzułmańskie nie zwołało oficjalnie własnych wieców. Zdecydowało się uczcić rocznicę obalenia Mubaraka akcjami charytatywnymi. (PAP)
zab/
13077992 13077798 arch. int.