Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Egipt: Borusewicz wśród protestujących na placu Tahrir

0
Podziel się:

#
Dochodzą: ocena wizyty, wypowiedź eksperta
#

# Dochodzą: ocena wizyty, wypowiedź eksperta #

14.07. Kair (PAP) - Marszałek Senatu RP Bogdan Borusewicz spotkał się w czwartek z protestującymi na kairskim placu Tahrir. Wysłuchał ich postulatów i podkreślił, że Polska życzy Egiptowi, by jak najszybciej zapanowały w tym kraju wolność i demokracja.

Borusewicz wskazywał, że protestujący powinni uczynić wszystko, by uniknąć przemocy i rozlewu krwi. Wyraził opinię, że najlepszą metodą rozwiązywania ich problemów i zrealizowania postulatów są negocjacje.

Marszałek podkreślał, że Solidarność rozmawiała z władzą, bo "rozmowy i negocjacje są sprawą zasadniczą". "Musicie tak działać, żeby nie doprowadzić do użycia siły" - zwrócił się do protestujących.

Ci zapewnili go, że starają się działać pokojowo. "Pan marszałek widzi przecież, że tu wokół nie ma broni" - powiedział Mohamed Hamis, który pracował w jednym z hoteli w Hurgadzie. Jak zaznaczył, to siły bezpieczeństwa codziennie starają się prowokować zgromadzonych na placu, tak aby na nich zrzucić winę za ewentualną przemoc.

"Ostrzegano nas przed przyjściem tutaj. Mówiono, że jest tu dużo broni, ale przyszliśmy i widzimy, że jest bardzo spokojnie" - powiedział Borusewicz.

Protestujący zapewniali marszałka, że są zdeterminowani, aby wydarzenia na placu Tahrir przebiegały pokojowo. Mówili, że mają własne służby porządkowe, które eliminują jakiekolwiek próby wywołania niepokoju.

Razem z marszałkiem Senatu na plac przybyli działacze opozycji w PRL: Zbigniew Bujak i Henryk Wujec. Był to wcześniej nieplanowany punkt wizyty marszałka Senatu w Egipcie. Przed wejściem na plac Tahrir Borusewicz odwiedził położone w jego pobliżu Muzeum Egipskie w Kairze.

"Jesteśmy z Solidarności. 30 lat temu mieliśmy w Polsce podobną sytuację, jak teraz wy w Egipcie. Mieliśmy 21 postulatów, podpisaliśmy porozumienie z władzami, potem wojsko przejęło władzę, ale w końcu wygraliśmy. Mamy nadzieję, że wy też wygracie" - zwrócił się do demonstrantów Wujec. "Czujemy się 30 lat młodsi" - dodał Borusewicz.

Hadis przedstawił polskiej delegacji niektóre postulaty protestujących. Jak mówił, zgromadzeni na placu Tahrir domagają się m.in. "zupełnego wykorzenienia pozostałości reżimu Hosniego Mubaraka oraz osądzenia odpowiedzialnych za przemoc i ograbianie narodu egipskiego". Żądają też, aby wszyscy członkowie poprzednich władz mieli zakaz uczestniczenia w życiu publicznym i kandydowania w wyborach przynajmniej przez dwie kadencje.

Inne postulaty to lustracja mediów oraz zapis w przyszłej konstytucji ustanawiający płacę minimalną. Protestujący chcą też, aby przy każdym ministerstwie oraz na poziomie władzy samorządowej ustanowić radę rewolucyjną, która miałaby kontrolować wybory do tych władz, oraz aby wojsko jak najszybciej przekazało rządy cywilom.

W Egipcie od lutego rządzi Najwyższa Rada Wojskowa, powołana w rezultacie ustąpienia prezydenta Hosniego Mubaraka, który zrezygnował ze stanowiska pod wpływem masowych demonstracji prodemokratycznych. Zaplanowane na wrzesień wybory mogą się jednak odbyć około dwóch miesięcy później, chociaż informujące o tym źródło w siłach zbrojnych zaznaczyło, że rejestracja kandydatów rozpocznie się we wrześniu, co wskazuje na honorowanie przez wojsko zobowiązania, iż rozpocznie wtedy proces przekazywania władzy cywilom.

Swoje odwiedziny na placu Tahrir Borusewicz zakończył arabskim "dziękuję" - "szukran".

W późniejszej rozmowie z dziennikarzami marszałek Senatu powiedział, że jego trzydniowy pobyt w Egipcie był bardzo interesującym doświadczeniem, które pozwoliło mu z bliska ocenić zachodzące w tym kraju zmiany.

Borusewicz podczas pobytu w Kairze spotkał się z przedstawicielami władz, m.in. z szefem MSZ Nabilem el-Arabim, a także ze zwierzchnikiem Kościoła koptyjskiego Szenudą III oraz z imamem uniwersytetu Al-Azhar, głównego teologicznego ośrodka sunnizmu, Ahmadem at-Tajjibem.

"Wszędzie byliśmy przyjmowani gościnnie, rozmawiano z nami, wyjaśniano nasze wątpliwości. Życzymy Egiptowi sukcesu i demokracji" - powiedział.

Marszałek Senatu już w środę spotkał się z przedstawicielami protestujących na placu Tahrir, zjadł z nimi obiad. Byli to Egipcjanie, członkowie Freedom House - międzynarodowej organizacji pozarządowej, działającej na rzecz demokracji, wolności politycznych i praw człowieka.

Jeden z nich, Mohamed Abdel Aziz, powiedział później dziennikarzom, że obawia się, iż planowany na koniec września termin wyborów może działać na niekorzyść demonstrantów. Jak ocenił, do tego czasu nie zdołają oni zapewne stworzyć własnej reprezentacji politycznej, mogącej liczyć na uzyskanie mandatu parlamentarnego. "Myślę, że nie obejdzie się bez przemocy przed samymi wyborami lub też w ich trakcie" - ocenił.

Jego zdaniem, protestującym brakuje przywódcy, który mógłby być stroną w rozmowach z rządem. "Jedynym głosem rewolucji są obecnie ludzie protestujący na placu wolności (Tahrir). Na sytuację będziemy mieć wpływ dopóki będziemy fizycznie obecnie na placu" - powiedział.

Zaznaczył, że niedawna zapowiedź premiera Egiptu Essama Szarafa dot. rekonstrukcji rządu została odebrana przez protestujących jako niewystarczająca. "Jako prowokację demonstranci odebrali oświadczenie przedstawiciela Najwyższej Rady Wojskiej, że zostaną użyte wszelkie środki do zapewnienia spokoju w mieście" - powiedział Abdel Aziz.

Zwrócił uwagę, że społeczeństwo egipskie jest podzielone w sprawie protestów na Tahrir. "Niektórzy obawiają się, że doprowadzi to do destabilizacji politycznej, strat gospodarczych i osłabienia wizerunku Egiptu na zewnątrz" - powiedział. Jak zaznaczył, w społeczeństwie są jednak też tacy, którzy identyfikują się z postulatami protestujących.

Z Kairu Marzena Kozłowska (PAP)

mzk/ ro/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)