Premier Egiptu Essam Szaraf zapowiedział w poniedziałek, że w ciągu tygodnia wprowadzi zmiany w składzie rządu, jednak tłumy protestujących w centrum Kairu i w mieście Suez natychmiast odrzucili ten pomysł jako niewystarczający w rozliczeniach z reżimem.
W oświadczeniu transmitowanym przez telewizję publiczną Szaraf ogłosił, że "w ciągu tygodnia wprowadzi zmiany w rządzie" oraz wśród gubernatorów prowincji.
Niektórzy członkowie obecnego rządu to technokraci mianowani jeszcze pod koniec rządów Hosniego Mubaraka - przypomina Reuters.
Swoją decyzją nie przekonał jednak tłumów demonstrujących w centrum Kairu na placu Tahrir, oraz w Aleksandrii i Suezie. Ich zdaniem wojskowe władze, które objęły rządy po obaleniu Mubaraka, nie spieszą się z osądzeniem policjantów i przedstawicieli poprzedniego reżimu, oskarżanych o śmierć niemal 900 protestujących.
Nie zakończył się jeszcze proces byłego szefa MSW Habiba al-Adlego, a proces byłego prezydenta - jeszcze nie zaczął. Zdaniem wielu z resortu spraw wewnętrznych trzeba pozbyć się urzędników popierających poprzedni reżim.
"Będę protestował, dopóki nie zostaną zrealizowane cele rewolucji. To nie w porządku, że zabójcy demonstrantów (podczas lutowych protestów) wciąż tkwią na stanowiskach i nie zostali osądzeni" - powiedział z obecnych na Tahrir ludzi. (PAP)
akl/
9375450