Władze Egiptu odrzuciły w niedzielę zarzuty stawiane przez organizacje praw człowieka, które oskarżają je o nękanie najbardziej aktywnych opozycjonistów. Rząd broni się, twierdząc, że prowadzi dochodzenia ws. finansowania działalności politycznej.
W minionym tygodniu egipscy prokuratorzy i policjanci przeszukali biura 17 organizacji pozarządowych, poszukując dokumentów, które potwierdzałyby, że są one finansowane z zagranicy. Spośród tych organizacji trzy mają siedziby w USA: Narodowy Instytut Demokratyczny (NDI), Międzynarodowy Instytut Republikański i Freedom House.
W niedzielę na konferencji prasowej egipscy ministrowie podkreślali, że władze działały w ramach prawa, a podjęte przez nie kroki stanowiły element śledztwa w sprawie nielegalnego finansowania działalności politycznej. "Takie wykroczenia są przestępstwem i karą za nie może być więzienie - powiedział minister sprawiedliwości Abel Abd el-Hamid.
Minister dodał, że Egipt pragnie wspierać organizacje broniące praw człowieka i w kraju tym działa obecnie 35 tys. takich grup funkcjonujących w ramach obowiązującego prawa.
"Nie tylko Egipt zabrania (...) finansowania (ugrupowań), które ma za zadanie realizowanie celów politycznych" - powiedziała szefowa resortu ds. planowania i współpracy międzynarodowej Fajza Mohammed Abul Naga. "Nawet USA tego zabraniają" - dodała minister.
Ambasador USA w Egipcie Anne Patterson obiecała, że amerykańskie organizacje praw człowieka, których siedziby zostały przeszukane, postarają się o oficjalne zarejestrowanie swojej działalności - podaje agencja Reutera.
W piątek Unia Europejska i Stany Zjednoczone wyraziły zaniepokojenie rewizjami, przeprowadzonymi w Egipcie, a UE wręcz uznała te rewizje za "otwartą demonstrację siły" i wezwała władze egipskie do wspierania społeczeństwa obywatelskiego.
W rewizjach uczestniczyli przedstawiciele egipskiej prokuratury, która oskarża organizacje pozarządowe o to, że otrzymują środki z zagranicy i tym samym "pracują na zagraniczne zlecenie".(PAP)
fit/ kar/
10501697 arch.