Chorzy na nowotwory coraz częściej umierają na inne schorzenia, głównie na choroby serca, a nie z powodu raka - poinformowali lekarze we wtorek na konferencji "Kardiologia 2013", która odbyła się w Warszawie.
Prof. Marcin Kurzyna z kliniki krążenia płucnego i chorób zakrzepowo-zatorowych Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego przy Europejskim Centrum Zdrowia w Otwocku podał przykład kobiet chorych na raka piersi. Jedynie 42 proc. z nich umiera z powodu tego nowotworu, aż u 22 proc. przyczyną zgonu jest niewydolność serca.
"Nowotwory coraz częściej udaje się wyleczyć, bo stają się one chorobą przewlekłą, a nie śmiertelną - podkreślił specjalista. W przyszłości chorzy na raka coraz częściej będą wymagali opieki kardiologicznej, gdyż co druga osoba z chorobą nowotworową ma kłopoty z sercem - cierpi na chorobę wieńcową, nadciśnienie tętnicze, zaburzenia rytmu lub niewydolność serca.
Prof. Piotr Pruszczyk z kliniki chorób wewnętrznych i kardiologii Warszawskiego Uniwersytety Medycznego powiedział, że pierwszym objawem ukrytego nowotworu może być zakrzepica żylna i zatorowość płucna. Z kolei zatorowość płucna jest drugą najczęstszą przyczyną zgonów chorych na raka i inne choroby nowotworowe.
Zdarza się, że uszkodzenia mięśnia sercowego powoduje leczenie onkologiczne. Czasami trzeba nawet zaniechać leczenia onkologicznego lub je przerwać z powodu powikłań sercowo-naczyniowych. Tacy chorzy wymagają intensywnego leczenia zarówno onkologicznego, jak i kardiologicznego, szczególnie wtedy, gdy choroba jest już zaawansowana.
Prof. Kurzyna powiedział, że powstaje nowa specjalność - kardioonkologia, pozwalająca leczyć chorych na nowotwory cierpiących jednocześnie na choroby serca.
Przykładem jest Europejskie Centrum Zdrowia, które od niedawna jest trzecim na świecie ośrodkiem, w którym rozpoczęto kompleksowe leczenie chorych na nowotwory. To trzeci ośrodek na świecie zapewniający pełną opiekę kardioonkologiczną i pierwszy jaki powstał w Europie Środkowowschodniej.
W Polsce z chorobą nowotworową żyje co najmniej 400 tys. osób, w tym ponad 60 tys. kobiet z rakiem piersi. Wiele z nich narażonych jest na nawrót choroby oraz inne schorzenia, w tym szczególnie układu krążenia, które mogą się ujawnić po 10, 15, a nawet 20 latach. (PAP)
zbw/ ula/