Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Eksperci: listy oczekujących w szpitalach nie pomagają na razie pacjentom

0
Podziel się:

Pacjenci nadal mają kłopoty ze sprawdzeniem,
gdzie mogą krócej czekać na zabieg, operację czy wizytę u
specjalisty. Niewiele dotąd pomogły listy oczekujących, które
wprowadzono w szpitalach i przychodniach rok temu. Pomysł był
dobry, ale wdrożenie pozostawia jeszcze wiele do życzenia -
uważają eksperci, którzy dyskutowali we wtorek na ten temat w
Fundacji Batorego w Warszawie.

Pacjenci nadal mają kłopoty ze sprawdzeniem, gdzie mogą krócej czekać na zabieg, operację czy wizytę u specjalisty. Niewiele dotąd pomogły listy oczekujących, które wprowadzono w szpitalach i przychodniach rok temu. Pomysł był dobry, ale wdrożenie pozostawia jeszcze wiele do życzenia - uważają eksperci, którzy dyskutowali we wtorek na ten temat w Fundacji Batorego w Warszawie.

Tomasz Gellert z biura Rzecznika Praw Obywatelskich uważa, że ustalone zasady dotyczące list oczekujących w szpitalach są dobre. Przyznał jednak, że badania przeprowadzone niedługo po wejściu w życie przepisów pokazały bardzo różne wyniki ich realizacji. "W niektórych placówkach praktyka znacznie odbiegała od przyjętych standardów" - powiedział Gellert.

Poinformował, że z badań wynikało, iż lekarze czasami nie wiedzieli o tych przepisach. Zdarzało się, że pacjenci nie byli informowani o listach. Niekiedy porównanie list wykonanych operacji i list oczekujących w szpitalach pokazywało, że żadna z osób operowanych nie była wcześniej na liście oczekujących.

"Trudniej zaszczepić pomysł list oczekujących w mniejszych szpitalach powiatowych, tam listy są dalej tworzone w tajnym zeszycie ordynatora" - powiedział Gellert.

Przedstawił on skargę do RPO od pacjentki renomowanej kliniki jednego z warszawskich szpitali, która została przesunięta nagle na późniejszy termin. "Skarżącą przeskoczyło ponad 20 osób, a szpital tłumaczył, że zdecydowały o tym jedynie względy medyczne. W jednym przypadku jedyną rzeczą odróżniającą pacjentkę, która została wcześniej zoperowana był jej adres zamieszkania - Łomianki pod Warszawą" - powiedział Gellert.

Wiceszef ds. medycznych Narodowego Funduszu Zdrowia Jacek Grabowski uznał za pozytywne to, iż część społeczeństwa jednak dobrze ocenia listy oczekujących. "Problemem jest brak kompletnych informacji na ten temat. Są oddziały NFZ, które mają 100 proc. ściągalności raportów od świadczeniodawców, ale niektóre tylko 60 proc." - powiedział Grabowski.

Jego zdaniem, wprowadzenie list oczekujących ma przeciwdziałać korupcji wśród pracowników szpitali i przychodni, ale także ma pomóc w odpowiednim lokowaniu środków w systemie ochrony zdrowia. "Kolejną zasadą jest sformułowanie czytelnej informacji dla pacjenta o kolejkach. Ten wątek do dziś nie został zrealizowany, nie ma czytelnej informacji dla pacjenta" - powiedział wiceszef NFZ.

Według niego, listy oczekujących przydają się do określenia świadczeń deficytowych, np. endoprotez w niektórych oddziałach NFZ. Grabowski poinformował, że w Łodzi sprawdzono ostatnio czy pacjenci nie zapisywali się jednocześnie w kilku kolejkach na operację zaćmy. "Powtórzenia pacjentów sprawdzone po peselach to tylko 0,4 proc. To znaczy, że nie jest to kolejka wirtualna" - dodał.

Zastępca dyrektora Centrum Systemów Informatycznych Ochrony Zdrowia Andrzej Strug uważa, że należy uprościć system list oczekujących. Jego zdaniem, w przychodniach codziennie powinien być ogłaszany pierwszy wolny termin do poszczególnych specjalistów, tak aby pacjent mógł to na bieżąco kontrolować.

"NFZ dostaje śmietnik informacji, z których pacjent nic nie rozumie. Absurdem jest to, że kolejki są układane w odniesieniu do procedur, a nie oddziałów szpitalnych" - powiedział Strug. Dodał, że w szpitalu powinna być jasna informacja o ostatnio przyjętym pacjencie, tak by chory mógł sprawdzić, ile jeszcze jest przed nim osób w kolejce.

Lekarze uczestniczący w dyskusji zwrócili jednak uwagę, że stworzenie jednej kolejki w szpitalach do poszczególnych świadczeń jest właściwie niemożliwe. Należy bowiem uwzględniać przypadki nagłe, kiedy chory nie może czekać. Obecny na spotkaniu prof. Krzysztof Ziaja podkreślił, że są przypadki, kiedy pacjent, który został zapisany na koniec maja, musi być pilnie operowany wcześniej, bo znacznie pogorszył się jego stan. I w takim przypadku naturalnie kolejka się przesuwa.

Lekarze mówili także, że ustalanie kolejek jest zrzucaniem na nich odpowiedzialności dotyczącej decydowania, który przypadek jest bardziej pilny. Zaznaczali, że nadrzędnym obowiązkiem każdego lekarza jest udzielenie pomocy potrzebującemu. Zdaniem lekarzy, w sprawie kolejek należy brać pod uwagę także ograniczające placówki medyczne limity świadczeń. Są bowiem szpitale, w których dobrze wyposażone sale operacyjne pracują tylko od godz. 8 do 13. (PAP)

eaw/ plo/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)