Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Ekspert: wojna z Irakiem była prezentem dla Al-Kaidy

0
Podziel się:

Wojna z Irakiem była podarunkiem Amerykanów dla Al-Kaidy, bo nadała jej
międzynarodową rangę - powiedział PAP prof. Paul Rogers, zajmujący się analizą konfliktów zbrojnych
na uniwersytecie Bradford, związany z grupą naukowców Oxford Research.

Wojna z Irakiem była podarunkiem Amerykanów dla Al-Kaidy, bo nadała jej międzynarodową rangę - powiedział PAP prof. Paul Rogers, zajmujący się analizą konfliktów zbrojnych na uniwersytecie Bradford, związany z grupą naukowców Oxford Research.

Według niego Al-Kaida chciała bezskutecznie zaangażować Amerykanów w wojnę lądową i okupację w Afganistanie po uderzeniu na ten kraj w 2001 r. To, czego Al-Kaidzie nie udało się osiągnąć w Afganistanie bezpośrednio po zamachach z września 2001 r., osiągnęła w Iraku, angażując Amerykanów w wieloletnią okupację.

"Tragedią jest to, że wojna z terroryzmem, jak początkowo nazywano konflikt, przekształciła się z czasem w szerszą konfrontację militarną, ponieważ Amerykanie zafiksowali się na Iraku niesłusznie oskarżając reżim Saddama Husajna o związki z Al-Kaidą oskarżaną o zamachy z 11 września 2001 r. Tymczasem Al-Kaida zyskała w Iraku możliwości działania dopiero po obaleniu jego reżimu" - mówi.

"Zamiast traktować Al-Kaidę jak międzynarodową organizację przestępczą, którą należało zwalczać metodami wywiadowczymi i policyjnymi, George W. Bush nadał jej status globalnego wroga Ameryki, na który nie zasługiwała" - wyjaśnił Rogers.

Jednym ze skutków wojskowego ataku na Irak w marcu 2003 r. było także to, że w optyce Waszyngtonu Afganistan zszedł na dalszy plan. Amerykanie w błędnym przeświadczeniu, że sytuacja w tym kraju po początkowych militarnych sukcesach z 2002 r. ustabilizowała się, stracili zainteresowanie nim, dopuszczając do wytworzenia się "próżni bezpieczeństwa", z której skorzystali talibowie i ich sojusznicy przechodząc na partyzanckie metody walki - ocenia.

Udział W. Brytanii w wojnie z Irakiem u boku USA, a w jeszcze większym zakresie inspiratorska rola premiera Tony Blaira jest dla Brytyjczyków "gorzkim dziedzictwem" - tłumaczy ekspert. Skutkiem jest to, że na niektóre instytucje życia publicznego Brytyjczycy patrzą inaczej niż 10 lat wcześniej.

"Ustalenia wywiadu nie są już przyjmowane za dobrą monetę, ponieważ służby uwypuklały zagrożenie stwarzane przez domniemaną iracką broń masowego rażenia, której w Iraku nie znaleziono. Szkodę na reputacji poniósł też parlament, który mimo oporów przyjął oficjalną wersję rządu Tony Blaira, że do wojny musi dojść" - wylicza.

Innym dziedzictwem wojny jest to, że społeczność muzułmańska zaczęła być w W. Brytanii traktowana podejrzliwie, a także ustawodawstwo anty-terrorystyczne, które zastosowano głównie wobec muzułmanów uznanych za groźnych dla bezpieczeństwa i porządku publicznego, których nie można było ani postawić przed sądem z braku przekonywających dowodów, ani deportować.

Wojna jest wciąż problemem dla opozycyjnej obecnie Partii Pracy, której politycy m. in. były premier Tony Blair, czy były szef MSZ Jack Straw składali w ub.r. wyjaśnienia przed specjalną komisją dochodzeniową Johna Chilcota.

"Ustalenia komisji Chilcota mogą przypisać winę poszczególnym osobom, ale w prasie pojawiły się sugestie, że komisja nie będzie mogła powoływać się na niektóre dokumenty rządowe, ponieważ obecny rząd nie zgodził się ich odtajnić. Dlatego nie nastawiałbym się na to, że komisja wiele wyjaśni" - twierdzi.

Rogers sądzi, że wojna z Irakiem zmieniła świat w tym sensie, że "obecnie duża wojskowa interwencja Stanów Zjednoczonym w zagranicznym konflikcie zbrojnym jest mniej prawdopodobna. W W. Brytanii wojna z Irakiem postrzegana jest jako zła wojna i błąd" - podsumował.

Z Londynu Andrzej Świdlicki (PAP)

asw/ kot/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)