Przedterminowe wybory do czeskiego parlamentu nie zażegnają kryzysu politycznego po upadku rządu Petra Neczasa; zdaniem politologów bardzo złe wyniki poszczególnych partii nie pozwolą na stworzenie stabilnej koalicji rządowej. Coraz bardziej realna jest też wizja kolejnych wyborów.
Jak mówi w rozmowie z PAP doc. Michal Kubat, politolog z Uniwersytetu Karola w Pradze, teraz możliwy jest praktycznie każdy scenariusz. "Wszystko jest możliwe. Lewica nie ma większości, by rządzić samodzielnie, a jej wyniki są dużo gorsze, niż się spodziewano. Teoretycznie władzę mogłaby sprawować zjednoczona prawica, jednak współpracy odmawia ruch ANO, więc w żadnym wypadku się to nie uda" - uważa politolog.
Jednocześnie Kubat zwraca uwagę, że wynik piątkowo-sobotnich wyborów w ogóle nie rozwiązuje panującego w Czechach kryzysu politycznego. "Jest bardzo źle. Czeka nas skomplikowana sytuacja i może to potrwać bardzo długo. Istnieje ryzyko przedterminowych wyborów. Pytanie, co by one rozwiązały? Raczej niewiele" - sądzi ekspert.
Jego zdaniem największym wygranym przedterminowych wyborów jest Andrej Babisz i jego ruch polityczny ANO.
"Przed wyborami oczekiwano jedynie, że ruch wejdzie do parlamentu. Nikt się nie spodziewał, że będzie to prawie 20 proc." - zwraca uwagę Kubat. Jednocześnie za największego przegranego politolog uważa prezydenta Czech Milosza Zemana. "Jego partia (Partia Praw Obywateli) nie tylko nie dostała się do parlamentu, ale zdobyła jedynie niewiele ponad 1 proc. głosów. To jest totalne fiasko. Ponadto fakt, że część socjaldemokratów popierała prezydenta, sprawił, że Czeska Partia Socjaldemokratyczna (CzSSD) ma tak niski wynik" - komentuje sytuację po wyborach Kubat.
W wyniku wyborów w Izbie Poselskiej znajdzie się siedem partii. Najwięcej głosów zdobyła CzSSD - 20,45 proc. Na drugim miejscu jest ruch ANO, który uzyskał 18,65 proc., a na trzecim Komunistyczna Partia Czech i Moraw (KSCzM) - 14,91 proc.
Z Pragi Tomasz Dawid Jędruchów (PAP)
tdj/ az/ mc/