Premier Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział we wtorek w Rzymie, że w Syrii potrzeba nawet 3 tysięcy międzynarodowych obserwatorów. Przyznał, że stracił nadzieję co do możliwości rozwiązania konfliktu w tym kraju.
Sytuacja w Syrii była jednym z głównych tematów rozmów Erdogana z szefem włoskiego rządu Mario Montim.
Na wspólnej konferencji prasowej po szczycie międzyrządowym premier Turcji oświadczył: "Straciłem nadzieję, bo nie udaje nam się uzyskać oczekiwanego rezultatu. Może Rada Bezpieczeństwa ONZ powinna postąpić inaczej".
"Co może zrobić 50 obserwatorów? Nie mogą zwizytować całego kraju, a nawet małej części Syrii. Potrzeba tysiąca, dwóch, a może trzech tysięcy obserwatorów z misją na dużą skalę, pełnioną w taki sposób, aby mogli kontrolować jednocześnie wszystkie miasta" - mówił Erdogan.
Przyznał również, że nie wierzy w możliwość przeprowadzenia "prawdziwych" demokratycznych wyborów w Syrii. Poniedziałkowe głosowanie nazwał "pilotowanym". "Tego nie można zaakceptować" - ocenił szef tureckiego rządu.
Mario Monti powiedział zaś: "Z tego co słyszę, premier Turcji jest pesymistą". Następnie przypomniał: "Teraz Rada Bezpieczeństwa ONZ po wielu wahaniach zaczęła zmierzać ku wspólnemu rozwiązaniu wspólnoty międzynarodowej. W obecnej chwili nie widzimy innych realistycznych alternatyw". W ten sposób odpowiedział na pytanie o to, czy Włochy poparłyby interwencję NATO w Syrii. Premier Włoch ogłosił, że jeszcze we wtorek Rada Ministrów zaaprobuje wysłanie 15 włoskich obserwatorów do Syrii.
Monti poinformował, że podczas spotkania z Erdoganem zapewnił go o "mocnym i pełnym przekonania" poparciu władz w Rzymie dla tureckich aspiracji przystąpienia do Unii Europejskiej.
Włoski premier wyraził przekonanie, że dla "zmęczonej, starej demograficznie i pozbawionej ekonomicznego entuzjazmu Unii Turcja może stanowić ważny wzór".
"Turcja jest w stanie zintegrować się z UE i wnieść ekonomiczną, geopolityczną, strategiczną i kulturową wartość dodatkową do Unii" - oświadczył Monti.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ mc/