Stosunek Ukrainy do UE ulega ochłodzeniu, ponieważ Ukraińcy mają za złe Brukseli, że nie wsparła ich w sporze gazowym z Rosją, i niecierpliwią się brakiem postępu w rozmowach o ruchu bezwizowym i o akcesji - pisze w piątkowym serwisie portal "EU Observer".
Według portalu obie strony posądzają się nawzajem o działania w złej wierze.
"Obawiamy się, że UE może stać się instrumentem politycznego nacisku na Ukrainę w ręku Rosji" - powiedział portalowi pierwszy zastępca ministra spraw zagranicznych Ukrainy Konstantin Jelisiejew.
"W wyniku obecnego konfliktu gazowego UE może podjąć takie działania, by wyglądało na to, że Ukraińcy są mu winni" - dodaje.
"Ukraińcy mają poczucie, że UE mogła zrobić więcej. Dwa rosyjskie kłamstwa, że Ukraina kradła gaz i że to ona zamknęła przepływ gazu do odbiorców europejskich, nie zostały wyraźnie przez UE obalone" - uważa Wołodymyr Jermolenko z pozarządowej organizacji Internews- Ukraine.
W rosyjsko-ukraińskim konflikcie gazowym UE nie opowiedziała się po żadnej ze stron i groziła obydwu sankcjami, gdyby nie doszło do porozumienia.
W dziedzinie kontaktów międzyludzkich niezadowolenie Ukraińców wywołują procedury wizowe, wymagające pośrednictwa agencji i wysokich opłat. Wnioski wizowe są często załatwiane odmownie bez powodu. Tymczasem obywatele UE od 2005 roku mogą jeździć na Ukrainę bez wiz.
Pod koniec ub. roku Ukraińcy zorientowali się, że w rozmowach UE- Rosja Rosjanom stawia się mniej warunków niż wymaga się od nich.
Innym powodem rozczarowania Kijowa jest prawnie wiążąca preambuła do nowego porozumienia o stowarzyszeniu Ukrainy z UE, z której pod naciskiem Francji - jak pisze "EU Observer" - usunięto "sformułowania prorozszerzeniowe". Porozumienie obecnie negocjowane ma być podpisane pod koniec 2009 r.
"Oficjalnie do sformułowań preambuły można wciąż powrócić, ponieważ - jak zauważa Jelisiejew - +nic nie jest uzgodnione, dopóki nie uzgodni się wszystkiego+. Kijów jest jednak przeświadczony, iż Unii odpowiadałaby sytuacja, w której Ukraina pozostawiona jest samej sobie w postsowieckim świecie, w którym zaledwie w ub. roku doszło do konfliktu zbrojnego między Rosją, a państwem, które się jej nie słuchało" - konkluduje "EU Observer". (PAP)
asw/ dmi/ kar/