Upadek rządu premiera Mirka Topolanka nie tylko poważnie szkodzi przewodnictwu Czech w Unii Europejskiej, ale i jaskrawo pokazuje, że UE potrzebuje półstałego prezydenta, przewidzianego w Traktacie Lizbońskim - pisze _ Financial Times _.
_ - Chociaż koniec koalicji rządowej w Czechach nastąpił kilka dni po tym, jak premier Węgier Ferenc Gyurcsany zapowiedział swe ustąpienie, niedobrze jest postrzegać Europę Środkowo-Wschodnią jako obszar dotknięty jedną chorobą _ - czytamy w artykule redakcyjnym.
_ - Podczas gdy Węgry są w trakcie korzystania z programu pomocy Międzynarodowego Funduszu Walutowego, czeska gospodarka jest zdrowsza, aczkolwiek cierpi z powodu spadku popytu na swój eksport _ - pisze _ FT _. - _ Polityczna wrzawa w Republice Czeskiej _ - w ocenie gazety _ - nie zmieni oceny co do stabilnej sytuacji w całym regionie. _
- _ Teraz wiele zależy od eurosceptycznego (prezydenta) Vaclava Klausa _ - konstatuje dziennik i przedstawia możliwości stojące przed głową czeskiego państwa. Klaus _ może powołać tymczasowy rząd z Topolankiem lub kimś innym jako premierem, żeby dokuśtykać do końca czerwca _, kiedy Czesi przekażą Szwedom przewodnictwo w UE. Może też dojść do wyborów parlamentarnych.
- _ Tymczasowa administracja z wieloma tymi samymi ministrami przewodniczącymi posiedzeniom rady UE wydaje się być najmniejszym złem, gdyż zapewni ciągłość _ - ocenia dziennik.
Zobacz materiał France24 na temat czeskiej prezydencji:
Element ciągłości władzy jest też częścią machiny w Brukseli - pisze _ FT . _ Prezydencja UE to (bardziej) pozwolenie na przeprowadzenie ulubionych projektów niż możność zmiany kursu supertankowca. Lecz (prezydencja) powinna przewodzić UE - _podkreśla _FT - w czasach kryzysu, tak jak czynili to Francuzi w ciągu sześciu miesięcy do końca grudnia, a czego Czechom nie udaje się robić".
Brak pełnoprawnego przywództwa - konstatuje londyński dziennik - będzie miał większe znaczenie w nadchodzących miesiącach: przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, kiedy Komisja Europejska kończy swoją pięcioletnią kadencję.
_ - Kładzie się to bowiem cieniem na prezydencji, która nie może autorytatywnie wypowiadać się na temat polityki zagranicznej, czy wyrażać jednego, silnego głosu UE, którego słuchał będzie świat _ - pisze _ Financial Times _.