Rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew oświadczył w rozmowie z czwartkowym "Le Figaro", że Rosja jest gotowa negocjować z Waszyngtonem "opcję zero" w kwestii systemu obrony przeciwrakietowej.
"Jesteśmy gotowi zrezygnować z rozmieszczenia pocisków w Kaliningradzie, jeśli nowa amerykańska administracja, po przeanalizowaniu rzeczywistej przydatności tego systemu dla odpowiedzi +krajom bandyckim+, zdecyduje się odstąpić od planów systemu przeciwrakietowego" - wyjaśnił Miedwiediew.
"Jesteśmy gotowi negocjować +opcję zero+. Jesteśmy gotowi do namysłu w sprawie światowego bezpieczeństwa wspólnie ze Stanami Zjednoczonymi i krajami Unii Europejskiej" - zaznaczył.
5 listopada, po zwycięstwie Baracka Obamy w wyborach prezydenckich w USA, Miedwiediew zapowiedział, że rozmieści w obwodzie kaliningradzkim pociski Iskander, których zadaniem będzie "neutralizacja" elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej.
"Nie możemy nie zareagować na jednostronną decyzję o instalacji wyrzutni rakiet i radaru" - podkreślił w wywiadzie rosyjski prezydent.
Wyraził też nadzieję na "szczere i uczciwe relacje" z nową amerykańską administracją i "rozwiązanie problemów, których nie udało się uregulować z odchodzącą administracją".
Odnosząc się do wojny w Gruzji i obecności rosyjskich wojsk w separatystycznych republikach Osetii Płd. i Abchazji, Miedwiediew zauważył, że kwestie te są regulowane przez dwustronne umowy między Rosją a "tymi dwoma krajami". "Dzieje się tak w celu ochrony życia mieszkańców i zapobieżenia katastrofie humanitarnej" - wskazał.
Rozmówca "Le Figaro" zaznaczył też, że decyzja Rosji o uznaniu Abchazji i Osetii Południowej za niepodległe państwa jest "nieodwracalna".
Mówiąc o globalnym kryzysie finansowym i zbliżającym się szczycie krajów o rozwiniętych i wschodzących gospodarkach - G20 w Waszyngtonie, Miedwiediew poinformował, że przesłał już swoje propozycje prezydentowi Francji Nicolasowi Sarkozy'emu, premierowi Włoch Silvio Berlusconiemu, kanclerz Niemiec Angeli Merkel i brytyjskiemu premierowi Gordonowi Brownowi.
"Nie jest tajemnicą, że podzielamy tę samą opinię na temat genezy i natury tego kryzysu" - tłumaczył.
Miedwiediew wskazał, że odpływ kapitału za granicę nie będzie przyczyną nacjonalizacji banków, bo "nie jest to rozwiązanie".
"Jeśli trzeba możemy podjąć działania jak przejęcie udziałów przez państwo, co z powodzeniem uczyniono w Stanach Zjednoczonych lub w W. Brytanii. Ale nawet jeśli część kapitału banków zostanie przekazana państwu, to musi to być tymczasowe" - ocenił. (PAP)
ksaj/ ro/
int.