Po wtorkowym trzęsieniu ziemi na Haiti Francja obawia się o los swoich 20-30 obywateli mieszkających w Port-au-Prince - poinformował w piątek sekretarz stanu ds. współpracy i frankofonii Alain Joyandet.
"Jest od 20 do 30 Francuzów, którzy według nas powinni byli dać o sobie znać, ale tego nie uczynili, co każe podejrzewać najgorsze" - powiedział Joyandet, odlatując do haitańskiej stolicy.
Dodał, że według najnowszego bilansu potwierdzono śmierć sześciu obywateli Francji. W czwartek dwoma samolotami przetransportowano na Gwadelupę z Haiti ok. 300 Francuzów. Przewieziono tam także ok. 20 rannych, w tym Haitańczyków.
Joyandet powtórzył, że "Francja jest pierwszym krajem, który ewakuował Haitańczyków, żeby ratować ich życie". Wcześniej taką deklarację składał francuski prezydent Nicolas Sarkozy.
Sekretarz stanu zabrał ze sobą na Haiti ważący 400 kg transport zestawów do udzielania pierwszej pomocy, wody i agregatów prądotwórczych, przeznaczonych dla jego współobywateli koczujących przed ambasadą francuską.
Na Haiti mieszka ok. 1,4 tys. Francuzów, w tym 1,2 tys. w Port-au-Prince. Ok. połowy z nich ma podwójne obywatelstwo. (PAP)
ksaj/ kar/
5479014
