Działacz organizacji ekologicznej Greenpeace spędził całą noc przykuty do kolejowych torów w Cherbourgu na północy Francji w proteście przeciw transportowi do Rosji francuskich radioaktywnych odpadów - informują w poniedziałek media. Rano ekologa usunęła policja.
W niedzielę wieczorem działacz przykuł się łańcuchem do torów w normandzkim porcie Cherbourg. Chciał w ten sposób zablokować przyjazd do portu pociągu z odpadami radioaktywnymi, które następnie mają odpłynąć statkiem do Rosji. W poniedziałek rano ekologa ewakuowało siłą około 30 policjantów.
Jak informują media, w najbliższych dniach do Cherbourga przybędzie statek, który zawiezie do rosyjskiego portu radioaktywny ładunek, pochodzący z reaktorów w południowo-wschodniej Francji.
Greenpeace domaga się zawieszenia wysyłania zużytego uranu do Rosji, dopóki nie będzie jasne, co dzieje się z tymi toksycznymi odpadami.
W połowie października gazeta "Liberation" i francusko-niemiecka telewizja Arte podały, że francuska energetyka składuje 13 proc. swych odpadów radioaktywnych w syberyjskim Siewiersku. Media twierdziły, że większość zużytego uranu nie nadaje się do regeneracji i pozostaje w Rosji. W odpowiedzi na te publikacje ministerstwo ds. ochrony środowiska rządu w Paryżu wszczęło dochodzenie.
Francuski koncern energetyczny EDF twierdzi, że wysyła odpady z reaktorów energetycznych do Rosji, by poddać je tam regeneracji. Według firmy odpady te wracają potem do kraju pochodzenia i służą do produkcji paliwa jądrowego. EDF zaprzecza, jakoby ten uran był porzucany w Rosji pod gołym niebem.
Szymon Łucyk (PAP)
szl/ awl/ ro/