Prezydent Francji Nicolas Sarkozy zapowiedział w środę w wywiadzie dla francuskiej telewizji, że podczas szczytu G20 w Pittsburghu będzie walczył o nałożenie sankcji na państwa łamiące międzynarodowe ustalenia w sprawie położenia kresu rajom podatkowym i tajemnic bankowych.
Podczas półgodzinnego wywiadu dla dwóch stacji, TF1 i France 2, Sarkozy podkreślił, że epoka rajów podatkowych i tajemnic bankowych już się zakończyła.
"Nie ma już rajów podatkowych i w Pittsburghu (na rozpoczynającym się w czwartek szczycie państw grupy G20) jednym z wyzwań będzie to, by od pierwszego kwartału przyszłego roku zastosować sankcje wobec państw, które nie będą respektować tych reguł" - powiedział francuski prezydent na marginesie środowego posiedzenia Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku.
Na początku kwietnia podczas szczytu G20 w Londynie jego uczestnicy zobowiązali się do walki z rajami podatkowymi, a na koniec tego spotkania opublikowano listę terytoriów, które nie chciały poddać się tym regułom.
Sarkozy przyznał, że w przeddzień otwarcia szczytu G20 brak wciąż zgody w sprawie wspólnego ograniczenia na poziomie światowym skandalicznych - jak to ujął - premii dla bankierów.
"Domagamy się wyraźnie, by maksymalna kwota premii (dla bankierów) została ustalona" - podkreślił. Zwrócił uwagę, że "Europa zgodziła się już ze stanowiskiem Francji i Niemiec w tej sprawie", dodając jednak, że "droga jest jeszcze długa". (Chodzi o porozumienie w ramach G20).
Pytany o stanowisko prezydenta USA Baracka Obamy, dotąd przeciwnego regulacjom tych premii, Sarkozy nie udzielił jednoznacznej odpowiedzi. Powiedział jedynie, że amerykański prezydent jest "odważny" i "wyprzedzający swój kraj" w tej kwestii.
Podkreślił też, że szczyt w Pittsburghu ma sprawić, by "kapitalizm nie stał się ponownie taki jak wcześniej".
Na ostatnim nieformalnym szczycie Unii Europejskiej w Brukseli przywódcy 27 państw opowiedzieli się za "wiążącymi zasadami dla instytucji finansowych, opartymi na zmiennym wynagrodzeniu, obwarowanymi sankcjami na poziomie krajowym", które mają zmusić banki i inne instytucje finansowe do ograniczenia premii. Premie miałyby być, według tych ustaleń, uzależnione od długoterminowych zysków (a nie od korzystnych krótkoterminowych spekulacji), to znaczy, że byłyby mniejsze w przypadku strat.
W Pittsburghu przedstawiciele UE chcą do tego pomysłu przekonać prezydenta Obamę, który ostatnio odrzucił możliwość ograniczenia wynagrodzeń w sektorze prywatnym.
Szymon Łucyk (PAP)
szl/ mmp/ mc/