Główna siła opozycyjna we Francji, Partia Socjalistyczna (PS), przyjęła w sobotę z zadowoleniem zwycięstwo zwolenników Traktatu Lizbońskiego w irlandzkim referendum. Francuscy socjaliści podkreślają jednak, że sam Traktat nie rozwiąże podstawowych problemów gospodarczych i socjalnych UE w dobie kryzysu.
Jak powiedział AFP Jean-Christophe Cambadelis, sekretarz PS ds. europejskich, "irlandzkie +tak+ w referendum kończy debatę, ale nie naprawia +awarii+". "W państwie silnie wstrząśniętym kryzysem gospodarczym i finansowym znaczna część przeciwników Traktatu i tych, którzy w ogóle nie poszli do urn, świadczy o tym, że wielu Irlandczyków jest zaniepokojonych (...) efektami liberalnej i nieegalitarnej polityki prowadzonej przez większościową prawicę w Europie" - powiedział Cambadelis.
"Tak długo, jak Europa nie zmieni kursu i nie zajmie się codziennymi zmartwieniami Europejczyków, nie pociągnie ona za sobą narodów" - dodał.
Irlandzkie +tak+ w referendum zdecydowanie skrytykowały mniejsze partie, głównie ze skrajnej prawicy i lewicy, w tym nacjonalistyczny Front Narodowy Jean-Marie Le Pena i komuniści.
Wiceprzewodniczący FN, Bruno Gollnisch, skomentował wyniki referendum, mówiąc: "Jest to dzień żałoby dla wolności". Jego zdaniem, "dla zmuszenia narodu irlandzkiego do wycofania się z odrzucenia Traktatu Lizbońskiego użyto wszystkich sposobów presji: gróźb, szantaży, licznych ingerencji, wielkich kłamstw i półprawd".
Także Francuska Partia Komunistyczna (PCF) bardzo krytycznie oceniła sam fakt przeprowadzenia drugiego referendum w Irlandii - po zwycięstwie przeciwników Traktatu za pierwszym razem w czerwcu 2008 roku. Deputowany komunistyczny Andre Gerin powiedział w sobotę, że kampania przywódców UE nakłaniająca Irlandczyków do nowego referendum w sprawie Traktatu "pozostanie jednym z najbardziej poważnych ataków na suwerenność ludu w świecie zachodnim po drugiej wojnie światowej". (PAP)
szl/ ksaj/ ro/
