Wycieczka śladami ulubionych miejsc Francois Hollande'a czy ciasteczka z podobizną prezydenta - to atrakcje czekające na odwiedzających Tulle w środkowej Francji. Tam właśnie obecny szef francuskiego państwa był przez wiele lat merem.
Położone w rolniczym departamencie Correze Tulle, które zamieszkuje około 17 tys. mieszkańców, pod wieloma względami nie odbiega od innych przeciętnych miast we Francji. Francuzom kojarzy się przede wszystkim z odbywającym się tutaj dużym festiwalem akordeonowym pod nazwą "Nuits de nacre".
Mieszkańcy Tulle szczycą się także tym, że to właśnie w ich grodzie drogę na szczyt władzy rozpoczęło dwóch prezydentów, Jacques Chirac i obecnie urzędujący Francois Hollande. Ten ostatni był przez wiele lat deputowanym z tamtejszego okręgu wyborczego, a w latach 2001-2008 - merem miasta.
Urząd Turystyki w Tulle postanowił przyciągnąć turystów, korzystając z fali zainteresowania wybranym w maju tego roku prezydentem. Już od sierpnia można zarezerwować w Tulle specjalną wycieczkę z przewodnikiem pod nazwą "Śladami prezydenta". Zwiedzającym proponowany jest szlak prowadzący przez miejsca związane z działalnością polityczną Hollande'a, w tym kompleks merostwa, salę plenarną władz lokalnych czy plac przed katedrą, gdzie Hollande 6 maja wygłosił swoje pierwsze przemówienie, jako nowy szef państwa.
W trakcie wycieczki chętni mogą też odwiedzić ulubioną restaurację Hollande'a "Taverne du sommelier" i zjeść obiad przy stole, przy którym zwykł kiedyś biesiadować. Jak przypomina przewodniczka, do bywalców tej samej tawerny należał również Jacques Chirac.
Cała wycieczka śladami prezydenta łącznie z obiadem kosztuje od 22 do 35 euro.
Na inny pomysł promowania "marki Hollande" wpadł właściciel miejscowej ciastkarni. We wrześniu furorę zrobiły umieszczone w jego witrynie sklepowej ciastka w polewie czekoladowej z nadzieniem z masy kasztanowej i jagód. Na smakołykach widnieje - także przeznaczony do spożycia - miniportret obecnego prezydenta.
"Nawet, jeśli prezydent opuścił już Correze, to na zawsze pozostanie mieszkańcem naszego departamentu. Przypominamy o tym z przymrużeniem oka" - tłumaczy w wywiadzie dla radia France Info cukiernik z Tulle. I dodaje, śmiejąc się, że "chrupanie" francuskiego prezydenta "może też, kto wie, wywołać silne przeżycia u pań". (PAP)
szl/ akl/ mki/