Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Gadzinowski zażądał przeprosin od hazardowej komisji śledczej

0
Podziel się:

O ustawę o kinematografii i zawarte w niej zapisy, zgodnie z którymi cześć
pieniędzy z dopłat do gier przeznaczanych jest na polskie kino, pytali w czwartek w Sejmie Piotra
Gadzinowskiego śledczy PO z hazardowej komisji śledczej. Posłowie PiS, Lewicy i PSL nie mieli do
niego pytań. Sam Gadzinowski wezwanie przed komisję śledczą nazwał "naruszeniem jego dóbr
osobistych" i zażądał przeprosin.

O ustawę o kinematografii i zawarte w niej zapisy, zgodnie z którymi cześć pieniędzy z dopłat do gier przeznaczanych jest na polskie kino, pytali w czwartek w Sejmie Piotra Gadzinowskiego śledczy PO z hazardowej komisji śledczej. Posłowie PiS, Lewicy i PSL nie mieli do niego pytań. Sam Gadzinowski wezwanie przed komisję śledczą nazwał "naruszeniem jego dóbr osobistych" i zażądał przeprosin.

Przesłuchanie rozpoczęło się od złożenie przez Gadzinowskiego oświadczenia, że jego wezwanie w charakterze świadka jest nieuzasadnione. Jak zaznaczył, nie chce zeznawać przed komisją, bo "narusza to jego dobra osobiste". Zwrócił się do przewodniczącego Mirosława Sekuły (PO) o przeproszenie go za to, że musiał stawić się przed komisją. Zaznaczył też, że nigdy nie zajmował się problematyką gier i zakładów wzajemnych.

"Ze zdumieniem przyjąłem wezwanie na przesłuchanie. Czy prawdą jest, że moja dzisiejsza obecność związana jest, jak to sugerują niektórzy komentatorzy naszej sceny politycznej, z politycznym planem zaciemniania odpowiedzialności za aferę hazardową?" - zwrócił się Gadzinowski do Sekuły.

Dodał, że wzywając go przed komisję, śledczy "kwalifikują go, jako polityka-aferzystę" i w ten sposób krzywdzą. "Panie przewodniczący, czy przeprosi mnie pan publicznie za błędną, naruszającą moje dobra osobiste, krzywdzącą mnie, bezzasadną decyzję?" - pytał.

Następnie złożył wniosek o przerwę w przesłuchaniu, żeby komisja w tym czasie sformułowała skierowane do niego przeprosiny. Sekuła zignorował jego prośbę w sprawie przeprosin. Po 5-minutowej przerwie posłowie rozpoczęli zadawanie pytań Gadzinowskiemu.

Były poseł był pytany o projekt ustawy o kinematografii, którym zajmowała się kierowana przez niego podkomisja w 2005 roku. Gadzinowski był w kwietniu 2005 r. sprawozdawcą komisji kultury i środków przekazu, przed Sejmem referował ten projekt. Posłów PO, którzy jako jedyni zadawali pytania, interesował zapis z tej propozycji, dotyczący dopłat do gier hazardowych z przeznaczeniem na kinematografię.

Były poseł SLD mówił, że trudno mu powiedzieć, kto dokładnie zgłosił propozycję tego zapisu. Powiedział, że ok. 40 proc. ustawy o kinematografii powstało w jego podkomisji (zajmowała się ona dwoma projektami - rządowym i poselskim). Tłumaczył jednak, że główną ideą, która przyświecała posłom zajmującym się tym projektem było znalezienie dodatkowych źródeł finansowania dla polskiej kinematografii.

Indagowany, czy po tym, jak w projekcie pojawił się zapis dotyczący finansowania kinematografii z gier hazardowych wokół podkomisji pojawili się lobbyści, powiedział, że prowadził prace w taki sposób, by nie mieli oni do niej dostępu. "Jestem dumny z tej ustawy. Uważam, że warto było przez 10 lat pracować w Sejmie, żeby stworzyć taką ustawę, która daje możliwość rozwoju polskiej kinematografii" - zaznaczył poseł. Powiedział też, że środowisko twórcze jest wdzięczne Sejmowi za jej uchwalenie.

Dopytywany przez Sekułę o szczegóły procesu legislacyjnego odpowiedział: "Czy pan przewodniczący uważa, że nastąpił jakiś spisek filmowców, którzy podstępnie, wbrew woli parlamentarzystów, dokonali czegoś, co w języku sejmowym nazywa się +wrzutki+ i wrzucili zapis, który zmusza środowisko hazardu do płacenia na polską kinematografię? Czy pan uważa, że środowisko reżyserów filmowych, kierowanych dajmy na to przez Andrzeja Wajdę, tutaj, nocą, podstępnie spotykało się i do takiej +wrzutki+ doprowadziło" - pytał Gadzinowski Sekułę.

Były poseł SLD powiedział też, że odnosi wrażenie, iż padł ofiarą wyszukiwarki internetowej i nadgorliwości. "Powtarzam raz jeszcze, że gdyby nie było komisji kultury, gdyby nie było akceptacji wysokiej izby, gdyby nie było akceptacji Senatu, gdyby nie był ponownej akceptacji Sejmu, który głosował poprawki, ta ustawa nie zostałaby uchwalona" - podkreślił.

Wezwanie Gadzinowskiego krytykowali posłowie Lewicy i PiS. Beata Kempa (PiS) przypomniała, że o to przesłuchanie wnosił Sławomir Neumann (PO). Z kolei Zbigniew Wassermann (PiS) podkreślał, że zgodnie z kodeksem postępowania karnego komisja nie wzywa świadka, żeby go zapytać, czy coś wie, a powinna wiedzieć, po co go wzywa i o co go będzie pytać. "Nie karzmy ludzi tylko dlatego, że jesteśmy niekompetentni" - apelował.

Neumann odpowiadał, że stawanie w roli świadka w żadnej mierze nie jest karą. Jak zaznaczył, komisja uznała, że spotka się z wszystkimi posłami, którzy pracowali przy jakimkolwiek projekcie związanym z ustawą hazardową. "Być może nasza nadgorliwość pracy jest dla państwa przeszkodą, ale myślę, że pan poseł, będąc wiele lat parlamentarzystą, wybaczy nam tę nadgorliwość i nie będzie się na nas obrażał, że został wezwany przed komisję" - zwrócił się do świadka poseł PO.

Gadzinowski przyznał, że wezwanie przed komisję nie jest karą, ale mimo wszystko, nadal domagał się przeprosin "za nadgorliwość". "Komisja wzywa na świadka osobę tylko dlatego, że może cokolwiek wiedzieć, wzywa parlamentarzystę, którego jedynym przewinieniem jest to, że znowelizował istniejącą ustawę - ja nie tworzyłem tej ustawy, ja nie tworzyłem regulacji o grach i zakładach wzajemnych" - mówił.

Sekuła na zakończenie powiedział, że przesłuchanie Gadzinowskiego jest elementem badania przebiegu zmian w ustawie hazardowej. "Bardzo pana przepraszam, jeżeli pan traktuje w jakimkolwiek stopniu jako uwłaczające czy opresyjne. Nie jest to moją intencją" - powiedział przewodniczący komisji. "Dziękuję za pańskie przeprosiny" - odpowiedział Gadzinowski.(PAP)

luo/ stk/ mok/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)