Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Gdańsk: Sprawa rzeźby radzieckiego żołnierza gwałcącego kobietę - w prokuraturze

0
Podziel się:

Do czwartku prokuratura podejmie decyzję, czy wszczać śledztwo ws. rzeźby
przedstawiającej radzieckiego żołnierza gwałcącego ciężarną kobietę, którą w weekend bez stosownych
pozwoleń ustawił w Gdańsku miejscowy artysta. Pomnik stał kilkanaście godzin, potem usunęła go
policja.

Do czwartku prokuratura podejmie decyzję, czy wszczać śledztwo ws. rzeźby przedstawiającej radzieckiego żołnierza gwałcącego ciężarną kobietę, którą w weekend bez stosownych pozwoleń ustawił w Gdańsku miejscowy artysta. Pomnik stał kilkanaście godzin, potem usunęła go policja.

Jak powiedziała PAP szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz Jolanta Janikowska-Matusiak, śledczy przyjrzą się sprawie pod kątem art. 256 kodeksu karnego. "W tym konkretnym przypadku chodziłoby o prezentowanie przedmiotu, który w swojej treści może nawoływać do nienawiści na tle różnic narodowościowych" - wyjaśniła prokurator.

Materiały dotyczące sprawy przekazała w poniedziałek prokuraturze policja. "Mamy czas do czwartku, by zapoznać się z nimi i podjąć decyzję czy np. wszcząć postępowanie czy też sprawę umorzyć" - powiedziała PAP Janikowska-Matusiak.

Wykonany z betonu pomnik przedstawia postać niemal naturalnej wielkości żołnierza z radziecką gwiazdą na hełmie, który gwałci brzemienną kobietę. Żołnierz w jednej ręce trzyma pistolet wycelowany w głowę kobiety, a drugą dłonią przytrzymuje ją za włosy unieruchamiając jej głowę.

Ważąca - według policji - około pół tony rzeźba stanęła w sobotę wieczorem obok czołgu T-34 zlokalizowanego przy głównej ulicy przelotowej Gdańska - al. Zwycięstwa. Czołg to autentyczny pojazd z okresu II wojny światowej, który wjechał do Gdańska podczas działań wojennych wiosną 1945 r. Rok później, w pierwszą rocznicę zakończenia wojny, czołg stanął przy gdańskiej ulicy jako swoisty pomnik.

Jak poinformowała PAP rzeczniczka gdańskiej policji Aleksandra Siewert, o pojawieniu się przy czołgu pomniku kontrowersyjnej rzeźby poinformowała policję w nocy z soboty na niedzielę przechodząca tamtędy kobieta. Policjanci ustalili, że rzeźba stanęła przy czołgu nielegalnie. W niedzielę rano została wywieziona przez policję, a w oczekiwaniu na transport była przykryta plandeką.

Policjanci dotarli do 26-letniego studenta gdańskiej Akademii Sztuk Pięknych (ASP), który okazał się autorem rzeźby. Mężczyzna został przesłuchany.

W rozmowie z PAP autor pomnika Jerzy Bohdan Szumczyk zapewnił, że jego celem nie było nawoływanie do nienawiści. "Chodziło mi o tragedię tych kobiet, o to całe cierpienie" - powiedział rzeźbiarz. Odnosząc się do faktu, iż postawił swoją rzeźbę przy czołgu pomniku, wyjaśnił, że "nie ma nic przeciwko pomnikom". "Ale straszne jest to, że te pomniki przedstawiają coś, co nie jest prawdziwe, a ja pokazałem swój prawdziwy punkt widzenia, tak, jak ja to widzę i niech sobie każdy interpretuje to tak, jak może" - powiedział Szumczyk.

Specjalne oświadczenie ws. rzeźby wydały władze gdańskiej ASP. Napisano w nim, że "sztuka współczesna podejmuje różne, często kontrowersyjne działania, niejednokrotnie dotykając tematów wrażliwych i bolesnych". "Akademia Sztuk Pięknych nie krępuje działań swoich studentów, może jedynie ich uczulać i uwrażliwiać na pewne kwestie. Przedstawienia tej konkretnej realizacji w przestrzeni publicznej pan Jerzy Bohdan Szumczyk podjął się na własne ryzyko, bez wiedzy uczelni. I to jego, jako autora, należy pytać o motywy i znaczenie całej akcji" - napisano w oświadczeniu.

Autorowi kontrowersyjnej rzeźby może grozić kara do dwóch lat więzienia. (PAP)

aks/ pz/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)