Siły irackie należy wzmocnić co najmniej o 20 tys. osób, aby mogły zastąpić wojska amerykańskie w wykonywaniu najważniejszych obowiązków - oświadczył gen. Martin Dempsey, który do niedawna kierował misją szkoleniową sił irackich. Jego słowa przytacza w środę dziennik "Washington Post".
Według niego policja iracka powinna liczyć co najmniej 195 tys. funkcjonariuszy, by była w stanie zapewniać stabilizację w kraju. Jest to o 40 proc. więcej, niż przewidywały szacunki Waszyngtonu w 2003 r.
Nawet jednak po spełnieniu tego warunku Irak będzie niezdolny do przejęcia pełnej odpowiedzialności za swoje bezpieczeństwo przez wiele lat. W przypadku ochrony przestrzeni powietrznej zajmie to nawet pięć lat - uważa Dempsey.
Jego zdaniem, z tego powodu Irak będzie potrzebować długoterminowej współpracy wojskowej ze Stanami Zjednoczonymi.
Dempsey przyznał, że jakość działania irackich sił bezpieczeństwa w sile 348 tys. żołnierzy i policjantów poprawia się, ale utrudniają je konflikty wyznaniowe, korupcja, brak przywódców i strata w walkach dziesiątek tysięcy osób (np. 32 tys. policjantów od połowy 2005 r. do stycznia tego roku).
Dempsey dodał, że zarówno w armii, jak i w policji irackiej istnieją "martwe dusze" - osoby wpisywane do ewidencji tylko po to, żeby przejąć ich żołd. Np. w Karbali i Nadżafie zarejestrowano 60-75 tys. policjantów, którzy nie zostali przeszkoleni przez armię amerykańską, z czego 10-20 proc. to właśnie "martwe dusze".
Stworzenie w Iraku sprawnych sił bezpieczeństwa jest niezbędnym warunkiem przekazania im przez armię amerykańską operacji militarnych, ale poważne niedostatki w funkcjonowaniu sił irackich ograniczają ich rolę w akcji zapewniania bezpieczeństwa cywilom - zaznaczył Dempsey. (PAP)
mw/ kar/
Int.
